Moja lista blogów

środa, 27 maja 2020

Mojej matce

ten wpis poświęcam,
choć juz z nia konktaktu  nie mam
gdyż od trzech lat juz ona nie zyje.
Byla dla mnie przyjaciółką
choć od niewielu lat mnie od niej mnie dzieli,
gdyż mając zaledwie 17 lat mnie urodziła
z technikum rolniczego rezygnując,
gdyż mój ojciec sie w jej zyciu pojawił
i ją zdominował,
choc za niego wszystkie biznesy prowadziła,.

Trudno mi się na ten temat rozpisywac,
choć wiele do powiedzenia w tym temacie mam.

sobota, 2 maja 2020

Przyroda mi się wciska

Do mojego starego zamczyska.
Tak, że tylko , po najpotrzebniejsze zakupy wychodzę,
w dobie tej pandemii, mało ryzykując, maskę ubierając i okulary, ewentualnie rękawiczki
i czymś ręce  w sklepie spryskując.

Bratki, zieleń miejska posadziła,
dobrze mi się robi, gdy na nie patrzę  z okna kuchennego,
choć podobno na światła w budżecie miasta już żadnych pieniędzy  nie ma!.
Niemiłosierny dług, Kraków ma! 
A co by było, gdyby na życie mi nie starczyło?
Jako emerytka zaawansowana, do jakiej pracy się nadaję?



Te trzy stare dęby, pod moim blokiem, niczego nie potrzebują,
choć tylko dwa z nich uchwyciłam a  trzeciego mój ukochany szczypiorek zasłonił,
którego to na parapecie trzymam.

 Tego starego świerka bardzo lubię,  gołębie pod nim gruchają,
 kiedy pobliski sklep wyrzuci im pieczywo przeterminowane
lub kasze jakieś.

Tu już ledwie stokrotki dychają, gdyż ciasno mają,
 na parapecie od południa,
choć do większej skrzynki je przesadziłam.
 Na urodziny mojej wnuczki kupione pod koniec marca,
kiedy jeszcze pandemii nie było.
8 sztuk na jej 8 letnie urodziny kupiłam,
ale jak się okazało po przeliczeniu,
to jednak 10 ich było w tym  paku.


A z tego okna, to zawsze brzozy widzę, dwie lub trzy,
a pod nimi biały bez, lilak, kwitnie jak zawsze  w maju.
 Tym razem z tego roku z okna obrazek:


A na koniec trzy lipy wielgaśne,
które już listkami się pokryły.
Kiedy przed komputerem zasiadam,
czy tam laptopie
to zawsze na nie patrze.
W sumie jest ich pięć a ja tylko 3 widzę.



To tyle.
Zatem z domu nie  muszę wychodzić, by przyrodę podziwiać.
Wystarczy mi tylko tyle, ile z własnych okien obserwuję.
 Moje pelargonie, białe i czerwone,
jak flaga naszego państwa, akurat w ten dzień sie wpisuje.


Ale niestety, część z nich porwał pan wichura,
kiedy na parapet wystawiłam,
 gałązki im oderwał.
Ale jakoś się z tym pogodziłam i nowe sadzonki białych pelargonii, produkuje.

Na koniec jeszcze okno otworzyłam
i na mój ogródeczek z góry popatrzyłam.
Dużo zieleni, istny busz.

Obniżony nastrój

 Z powodu obniżonego nastroju, sił wszelkich  brak mi do boju, z agresywnymi komentarzami,  nie na temat i intruzami. Nie potrzebuję taplać ...