Tu powyżej, taka migawka z tej gali, na której byłam.
„Początkiem miłości jest pozwolenie tym, których kochamy, by byli bez reszty sobą, i nienaleganie, by się wcielali w nasze własne wyobrażenia o nich”.
Thomas Merton
„Początkiem miłości jest pozwolenie tym, których kochamy, by byli bez reszty sobą, i nienaleganie, by się wcielali w nasze własne wyobrażenia o nich”.
Thomas Merton
Twoja twarz jak słonko na niebie,
gdy mi jej braknie, będę w gniewie.
Do tego minął rześki deszcz,
przeszyła mnie ekstaza i dreszcz.
Ponad wszystko, kocham ja Ciebie.
*
Nie znającemu języka,
dam ja przytyka
[ke bella koza]
jaka duża koza
[O sole mio,]
słona i żmija
i dalej podobnie gra muzyka😁
*
Wykonanie Dalidy z tekstem polskim:
Podobno najsłynniejsze wykonanie tego utworu:
I najstarsze, w wykonaniu Enrico Caruso:
Historia :"O sole mio" z Wikipedii:
’O sole mio (pol. „Moje słońce”) – pieśń neapolitańska napisana w 1898 roku[1]. Autorem słów jest Giovanni Capurro, a muzyki – Eduardo Di Capua.
Kwestia autorstwa Eduardo di Capui została zakwestionowana w 2004, gdy sędzia z Turynu orzekł, że współautorem tej piosenki (oraz 18 innych piosenek di Capui) jest Alfredo Mazzucchi (1878–1972); tym samym piosenka „’O sole mio” została usunięta z publicznej domeny i objęta ochroną praw autorskich do 2042[2].
Nagrywana zarówno przez śpiewaków operowych jak Jan Kiepura, Enrico Caruso, Mario Lanza czy Luciano Pavarotti (w tym wypadku zwykle jest śpiewana po neapolitańsku), jak i też przez wykonawców spod znaku muzyki pop, np. Bryana Adamsa, a zwłaszcza Elvisa Presleya pod tytułem „It’s Now or Never” (1960). W wersji rozrywkowej piosenka ta jest śpiewana w różnych językach.
A ja bym była szczęśliwa, gdyby mi ktoś z rana zaśpiewał jak ten pan:
„Zmień swoje myślenie, a zmienisz swój świat”.
Norman Vincent Peale
Na każdej prawie gali jest Granada,
Ten stara pieśń o miłości opowiada,
Słońce, miłość, tęsknota,
jak dla mnie coś z gniota.
Jakoś to do mnie nie trafia,
nie moja treści parafia
Nie potrafię się w zachwytach wypowiadać.
Fragment Gali Operetkowej na której w 2017 roku byłam.
Balet był i tańce.
Placido Domingo - Granada - tekst i tłumaczenie piosenki na Tekstowo.pl
Wielu to śpiewało,Violetta Villas też, jedyna wersja po polsku, jaką znalazłam:
Jacyś diabli lub raczej anieli nadali,
że nucę bez bez przerwy po tej gali,
Wielka sława to żart,
książę błazna jest wart...
Najsłynniejsza aria, wiecznie na fali:
Występ w Alei Róż, to musiał być rok 2010 :
Tu późniejszy występ, jeszcze słychać głos pana Bogusława Kaczyńskiego,
byłam tam,pamiętam:
Tekstu nie udało się wkleić, może później.
bogusław morka wielka sława to żart tekst - Szukaj w Google
Miłośnicy operetki przybyli licznie,
ogrodzenie stojący okrążyli ściśle.
Krzesełko rozkładam,
wygodnie siadam
i czekam kiedy się zacznie.
*
"Stawka większa niż życie"
melodię rozpoznaję w zachwycie.
Dyrygent w niebieskim brokacie,
batutą wywija na podeście.
A za chwilę zacznie się wycie.
Fotki z dala robię skrycie.
*
Pierwszej arii nie pamiętam,
jakaś tam z czardasza mięta.
Potem szybko "Baron cygański" wskoczył
i zachwycone były uszy
a ciało ogarnęła do tańca chętka,
*
Znów jakaś gadka i przerywka,
aż wreszcie doczekałam się "skrzypka"
z drobiem , podwórkiem ,indykami
i nie wiadomo dokąd schodami.
Wstawałam,by zrobić jakieś zdjęcia.
*
Leciała jeszcze "Granada",
na szczęście deszcz nie padał ,
słońce świtało między chmurami,
poczułam się jak w Hiszpanii,
o Meksyku nikt nie gadał.
Nie brakło "O sole mio"
Tyś moją żmiją,
tak mąż do mnie gada,
kiedy mu podpadam.
Nieoficjalny hymn neapoletano.
*
Brunetki, blondynki i wszystkie dziewczynki,
rude i siwe, pocałunku czekają w walentynki.
A on tylko wybrał jedną,
a do tego taką średnią,
pora zatem udać się do chatynki .
*
I tak wytrzymałam tam godzinę,
widząc zaledwie krzynę
a słychać było dobrze,
dźwięk niósł się po trawie.
Treści arii, kiedyś rozwinę.
„Tak długo jak żyjesz, ucz się jak żyć”.
Seneka
Na przystanku mi się siedziało,
na tramwaj nr 4 wczoraj czekało,
przed siebie patrzyłam
i oto co zobaczyłam,
uchwycić zdążyłam,
jak kilka osób podłogę z palet układało.
Dach sceniczny opuszczony.
W internet spojrzałam i się dowiedziałam,
że gala operetkowa dziś będzie.
https://www.krakow.pl/aktualnosci/274031,33,komunikat,gala_operetkowa_w_nowej_hucie_.ht
Z białą różą wróciłam z gali,
artyści świetny koncert dali.
Same słynne arie,
za darmo, fajnie.
Za imprezę wszystkich warto pochwalić.
Dwie godziny wspaniałych arii.
02.09.2017
Pamiętam jeszcze jedną z nich, kiedy koncert prowadził pan Bogusław Kaczyński.
„Żal jest ogromną stratą energii; nic na nim nie zbudujesz; nadaje się tylko do tego, by się w nim pogrążać”.
Katherine Mansfield
Tandeta, krakowska tandeta,
na topie być, za kilka zeta.
Lata temu tam nie byłam,
wczoraj z mężem odwiedziłam.
Pomogłam tanie, wygodne buty kupić, dla mojego faceta.
*
Sklepów z butami w pobliżu domu brak,
stąd zrobiliśmy na tandetę atak.
Problem gdy stopa ma wymiar 46
i w takie buty musi wejść, pal sześć
a tu jeszcze stopy cukrzycowe, opuchnięte.
Normalnie wówczas, trafia cię szlag.
*
Kiedyś się tam odzież dla synów kupowało,
dżinsy spodnie, koszulki, adidasy, och jakie to były czasy...
Tak dawniej tam było:
https://gazetakrakowska.pl/tag/tandeta-krakow
A teraz, powstało tam:
Krakowskie Centrum Handlowo-Targowe,
na tym samym miejscu, przy ulicy Krzywda 1.
Mieszkający w Krakowie, mówią na nie dalej "Tandeta".
*
A obok rozległe hurtownie z Azjatami i azjatyckimi towarami.
Wszystko sztuczne, strach to kupić, chińszczyzna.
Zresztą w tym CHT, jakości towarów podobne.
Suknie czy buty modne ale ze sztucznych materiałów,
jak to ubrać na ślub czy chrzciny ?
Można się na śmierć zapocić .
Podobno jedna panna młoda taką suknię chińską kupiła
i ona się na niej zapaliła od potu i wysokiej temperatury ciała.
Niczego dla siebie bym tam nie kupiła,
tą chemią bym się dobiła a jeszcze trochę chcę pożyć.
Pomidorki na parapecie hoduję,
czy też może raczej gotuję?
Większość wiosną "spaliłam",
resztki odrzucone posadziłam.
I teraz przed skwarem pilnuję...
i codziennie kilka pałaszuję.
Przed słońcem flizeliną okrywam, by nie padły,
ale sił coraz mniej mam na to.
Parapety metalowe do żaru się rozgrzewają przy tych upałach.
W ubiegłych latach, w ogródku hodowałam i na parapetach też,
jednak takiego skwaru nie było.
jeszcze inną odmianę miałam, bardziej gruntową.
W ub roku,zbiory miałam spore, ogródkowe.
Tak sobie to zapisuję o pomidorkach ku pamięci,
żebym już nie mnożyła w przyszłym roku, jeśli dożyję,
gdyż sił coraz mniej mam, ręce mrowieją, na coraz mniej pracy mnie stać.
Powolutku od lat,ograniczenia wprowadzam,odnośnie w miarę siły,
zgodnie z hasłem:"Mierz siły na zamiary " gdyż zamiary są, ale krzepy brak,
a na mus, to nic nie będę robić.
W tym roku
Limerykura: Spaliłam sadzonki pomidorów
W ub. roku
Limerykura: Żegnajcie pomidorki
Kiedy czytam, że komuś się chce działkę uprawiać dla kilku marchewek,
pietruszek czy innych gruszek...
Przecież nie trzeba mieć browaru, by napić się piwa,
czy też krowy utrzymywać, by napić się mleka.
Ot rządzą ludźmi, jakieś stare przyzwyczajenia
i dopóki siły mają, to w chojraka się bawią.
Kiedy prawie całkowicie kolanka sprawność straciłam,
kiedy pod auto wpadłam,
sił nie miałam, działki za miastem się pozbyłam,
25 km od domu, tym bardziej,
że wszystko mi tam kradli, co posadziłam,
aż w końcu podpalili i budkę spalili,
a niech się udławią!
Ponad 16 lat od tego faktu mija,
a ja jakoś dyskomfortu nie odczuwam.
Przymierzałam się, czy w mieście w ROD działki jakiej nie kupić,
ale niestety odpada, żeby za 3 ary ponad 1000 zł rocznie płacić
a nawet więcej, do tego, żadnej tam intymności nie ma, takie zoo,
działeczki, klateczki
i jeszcze trzeba dojeżdżać. Sił na to nie mam.
Psalm sobie wówczas 23 cytuję, czy też w wykonaniu pieśni słucham.
W pobliżu tyle łąk mam i blisko do Wisły.
Pomidory o każdej porze roku mogę kupić,
a to z Włoch czy to z Maroka czy Hiszpanii.
Jakąś ewolucje w związku z tym przeżyłam,
choć moje miejsce urodzenia, to jest wiocha.
Nowoczesność zaakceptowałam
i w sumie jestem z siebie dumna.
Teraz tylko kwiatki uprawiam,
tak dla własnego hobby.
Ostatnio tylko torebeczkę goździków "szabo" kupiłam,
wysiałam i będę obserwować czy mi się ten trud uda.
Dziś w każdym markecie, wszystkie rodzaje kwiatów kupicie,
za ileś tam 9,99zł, bukiet, no i poco się nadwyrężać?
Doczłapaliśmy do domu po senioraliach
i już jesteśmy w codziennych realiach.
Kiełbaski z grilla, ze smakiem zjedzone,
pajdy ze smalcem, ogórem, zostawione.
A było tak:Pani Iza wchodzi na scenę,wśród okrzyków,Iza,Iza
W końcu już jest na scenie:
A ja podchodzę od tyłu,
gdyż przed sceną za duży tłum jest
Choreografii specjalnej nie było,
a pani Iza skromnie ubrana, nie to co Maryla.
I tak sobie stoimy z mężem w kolejce za kiełbaskami,
śpiewu słuchając,
który nadmiernie jest nagłośniony.
Podziwiam bukiety ustawione i wdycham dym z grilla:
W końcu porcje swoje dostajemy, Iza przestaje już śpiewać,
zatem do domu człapiemy z kawą w kubkach i takie coś przynosimy,
gdyż zbyt uwędzeni i zmęczeni byliśmy by na miejscu spożywać,
Ludzie krzyczą już w oddali, Iza!Iza! a mój małż przygłuchy,
słyszy co innego... z narządami związanego, o bosze😦
Po drodze w parku borowika znalazłam i do kolekcji dołączyłam,
co na obrazku widać.
A ja takie dziwne selfie na koniec sobie zrobiłam,
gęba uśmiechnięta,
ale gdzie ten koczek w kształcie wachlarza się schował?
Pani Iza prawie moja rówieśniczka, zaledwie trzy lata młodsza.
Podniecona od rana chodzi Eulalia,
gdyż zamierza iść na senioralia.
Trojanowskiej Izabeli
posłucha i innych kapeli
i przypomną się jej juwenalia.
III Nowohuckie Senioralia odbędą się 20 sierpnia - Magiczny Kraków
Podziękowanie dostałam od Agory,
nie chwaliłam się nim do tej pory.
Za udział w dniu bloxa,
miałam takiego fuksa.
W 2019 zlikwidowali, bloggerzy żałują do tej pory.
*
Zdjęcia przeglądałam i sobie przypomniałam.
Taka pamiątka mi pozostała, torba z nadrukiem
i poniższa książkaktórej prawda, jest mi jakaś obca.
Byłam wówczas o wiele młodsza, (2016,wrzesień) czyli 7 lat temu!
Laur z paproci, mimochodem wyszedł😇
Już siwieć zaczynałam od góry,
bo grzywkę to od lat z prawej strony siwą miałam.
W 2017 r malować siwiznę przestałam gdyż z odrostami nie nadążałam.
Oto ta książka, już sam tytuł jest zaskakujący.
Zmieniłabym słowo przekleństwo, na szaleństwo przynajmniej.
Oczy wybałuszone miałam, gdy tę książkę czytałam.
Zawsze mnie uczono i ja innych też, że należy miłym być.
A tu takie coś.😕
I nota o autorce, to amerykańska psycholożka!
No czego oni mnie chcą uczyć.
Szaleństwo jakieś na tej Agorze i gazecie,
zapewne wszyscy o tym wiecie,
jeśli jej fora śledzicie,lub udział w nich bierzecie.
Kiedyś ziele do kościoła, zanosiłam zawzięcie,
To mi dawało jakieś zajęcie i szczęście.
Kazanie,przypomnienie ataku bolszewickiego,
i o Maryi jako Hetmance, opiekunce Wojska Polskiego.
W tym roku, brak sił, nie walczę z niemocą na pięście.
*
Tu rok 2015, 63lat miałam
Ach jak się starzeję, siwieję i ucieka mi świat....
Jeszcze jakieś inne bukiety gdzieś mam,
w 2017 niestety tylko pogrzebowe, matka odeszła 08.08,
pogrzeb był 12 sierpnia, zatem ziela już nie było,
jako i w roku 2019, kiedy po sądach łaziłam w związku chorobą syna,
rok 2020, cowid a ja taka umęczona, ziele zrobiłam,
ale już nie święciłam
To miejsce niżej czeka na jakieś dzisiejsze zdjęcie bukietu i podpisu, skończyłam już 71 lat...
Szybko usycha, dola ziela krótka,
zeszłoroczne wyniosłam do ogródka.
W tym roku ziele suche się szwenda,
dziurawiec, mięta, lipa, lawenda.
Oby pomogły, bym nie była smutna i tłusta.😊🙋🙋🙏
Młodzi i starzy idą do Jasnej Góry,
wieżę widać,wkrótce przekroczą obronne mury.
Różnymi drogami, grupami,
z przerobionymi przebojami.
Z przyjemnością patrzę na te radosne chóry.
Nie dam rady pielgrzymować realnie,
to przynajmniej udział biorę wirtualnie.
Z gitarą czy bez
wzruszają do łez.
Oh! robią to fenomenalnie.
Tak maszerować jest fajnie.
I wiele innych grup można zobaczyć i posłuchać na pielgrzymkach.
Rodząc lata temu, synów dwóch lwów,
jednego roku 1980, drugi rok 1991 był ów,
choć sama spod 13 podchodzę,
i raka zodiaku obchodzę.
Ależ wspomnienia napadły mnie, uf.
*
Jeden jedzie w świat na urodziny,
drugi, przyjechał pożyczyć drabiny.
Dobrze się oni mają,
na los nie narzekają.
Takie pocieszenie dla trzeciego od schizofrenii.
13 jest dla mnie szczęśliwa,
i towarzyszy mi od zawsze.
13 lipca się urodziłam,
na dodatek w niedzielę
numer domu 13.
Akt notarialny na to mieszkanie,
podpisany 13 grudnia.
Zabobonna nie jestem .
Ale jednak coś musi być w tej trzynastce.😄
"Jakie są zodiakalne Lwy? Silne, charyzmatyczne, szlachetne, serdeczne i lojalne. Są też otwarte i pełne zaufania do drugiej osoby, zatem jeśli ktoś przypadkiem je nadwyręży, nie będzie miał z Lwem łatwego życia. Do ich słabych stron zaliczyć możemy próżność, pychę i apodyktyczność."
"Wodnik to znak zodiaku , którym rządzi żywioł wody. Osoby spod tego znaku zodiaku to indywidualiści, którym brakuje samodyscypliny, jednak kiedy już podejmą się jakiegoś zadania, zawsze wykonują je z należytą starannością i w wyznaczonym terminie."
Ale dlaczego choć jest spod znaku wodnika, (16 lutego urodzony,pierworodny, 1978),
wody i mycia unika?
Tylko perfumami się spryska i wydaje mu się, że nie śmierdzi.
Matki, czyli mnie nie słucha, jaka to dla mnie skucha i pokuta,
choć w sądzie wygrałam przymusowe leczenie,(2019)
potem covid zawitał
nikt mi nie pomógł umieścić go tam.
Nawet mnie pobił za ten wyrok, cham.
Znów skucha i w sumie skrucha.
Ale cwaniacka jest ta schizofrenia,
w porównaniu do synów dwóch,
spod znaku lwa.
Niestety i stety lekarze od tego są
i dali mu niepełnosprawność na 5 lat tym razem
na ostatniej komisji.
No wdzięczna im jestem,
tyle tylko, że 570 zł miesięcznie co on od społeczeństwa ma,
to na niewiele starcza na jego nałogi piwne i nikotynowe,
a przy tym "olanzapiny" apetyt na żywwnośc powodują,
i jedzenia nie mogę nastarczyć
tak, że czuję się okradana ze swego życia.
No i jak tu się cieszyć z życia i być normalną i szczęśliwą kobieciną?
Kto je wymyślił i dla kogo?
Ledwo zakupy zrobiłam z bolącą nogą.
O balkonik się postaram,
ja losu ofiara, już dość stara.
Radości brak, tylko harówa, dzięki bogom.
*
Jakie wkleić mam tu zdjęcie,
myślę o tym zawzięcie.
Ale czy twarz coś wyraża
raczej dusza jest wraża.
Czy jest na to wszystko, jakieś zaklęcie?
Bardzo lubię ten przebój, podobnie mam, tańczę sama:
Jedni jeżdżą daleko na ryby,
inni do lasu , by zbierać grzyby.
Mi się trafił w poniedziałek,
taki oto obfity urobek,
niżej dowód, że to nie na niby.
Robota znów była, ale dość miła,
część w piekarniku ususzyłam,
mniejsze w słoiczki
i do "piwniczki"
obym tylko rodziny nie otruła.
Z powodu obniżonego nastroju, sił wszelkich brak mi do boju, z agresywnymi komentarzami, nie na temat i intruzami. Nie potrzebuję taplać ...