Moja lista blogów

wtorek, 17 listopada 2020

Listopadzica

 Kiedy przychodzi listopadzica,

mało co nas zachwyca.

Liście i ręce opadają,

nie to co w maju,

no zanika też wszelka chcica. 

 Do tego stanu się przyzwyczaiłam,

ciepło się opatuliłam, wyciszyłam,

Siedzę sobie w fotelu, wyszywam,

lub czytam, w ekran tv zerkam,

Na zewnątrz pusto, ludzi nie ma,

przez lockdown =zakaz wyjścia,

(dlaczego angielskiego się używa?)

Za oknem jeszcze pelargonie kwitną,

mrozów jeszcze nie ma.


Kiedy słoneczko zaświeci, wcale smutno nie jest,

świerkiem, pełnego szyszek,

 się z okna kuchennego zachwycam.

lub z syna pokoju, brzozami
lub tez mojego okna, lipami, którym liście prawie  opadły
pelargonie jeszcze za oknem trzymam

i kiedy słoneczko zaświeci, to czuję się,  jakby lato jeszcze było.

Trawa  soczyście zielona, liści pełno wszędzie.





piątek, 13 listopada 2020

Dobrze, że takich bardów mamy

tu w Krakowie,

nie rzuca się w policję kamieniami

i niech, nie  przenoszą nam stolicy z Warszawy do  Krakowa,

choć wcześniej, od wieków,

nasza stolica  tu była.

 2. Nie przenoście nam stolicy do Krakowa - Grzegorz Turnau i Andrzej Sikorowski - Opole 1996 - YouTube

Posłuchajcie Marka Grechuty, czym jest Ojczyzna

na YT

i tego artysty, Andrzeja Sikorowskiego ,

do kogo ten kraj należy,

"Czyjaś Ty Polsko"

Pokłon im oddaję za te poczynania artystyczne,

choć niczego, właściwie tu  mojego,

  nie wklejam.

Kto posłucha, to doceni,

kto nie wie, może poszuka

 z ich tej patriotycznej twórczości,

coś do serca sobie weźmie.

Andrzej Sikorowski - Czyjaś Ty ? [Official Music Video] - YouTube

 Ojczyzna.... Marek Grechuta - YouTube

 Marek Grechuta-"Wolność" - YouTube

Słuchajcie ich piosenek

wzbogacicie się duchem ,

nie tylko ku Ojczyźnie.

niedziela, 8 listopada 2020

Poczwarka

 

tak po obserwacji tego świata,
zawsze od seksu stroniłam
w młodości mej, choć tylu chłopaków
na moje ciało leciało i chciało się wyżyć
czy zaspokoić.
Podobnie na studiach było,
ale się nie dałam.
Zawsze intuicyjnie, gościa rozpracowałam.

Teraz jak widzę te strajki z ta błyskawicą
i żądanie aborcji za każdym razem,
na życzenie, to się dziwię tym babom.
Po co żeście sie pod ch*** kladły, bez rozumu.

Ta ustawa wcześniejsza, powinna być zachowana,
gdy chory jest zarodek.
niech mi nie narzuca  swych praw i się kaja,
ta K. G., która z downem syna ma
i do muminków się odwołała,
choć nimi  nie są.

Jakoś do bohaterstwa bym się nie nadawała,
gdybym w swym łonie chore dziecko miała.
Na świat bym go nie dawała.
Kiedyś, taką książkę Doroty Terakowskiej czytałam,
"Poczwarka"
No właśnie, poczwarek nie należy na świat wydawać.

Zresztą, bałam się macierzyństwa, 

pierwsze w wieku 26 lat urodzilam,

nie chciałam by los mój musiały powtarzać.

No ale w sumie rade dałam wychować ich trzech.

P.S.

No i rukwa ćma, im się udało,

wzburzyć, poruszyć mój umysł i moje ciało,

tym rządzącym, dzieci nie mających lub mało,

że aż takie posty tu napisałam.

Nie wrukwiajcie nas już,

idźcie spać i odpoczywać,

niech sejm się nie odbywa,

rukwa ćma.

sobota, 7 listopada 2020

Lubię krótko

 

Nie potrafię się rozpisywać,

taki reporterski styl mam.

 Czy jestem patriotką już nie wiem,

wobec tego co się tu, w moim kraju  dzieje 

w związku z tą pandemią,

czy w wyniku strajków jakichś

czyje plemię ja tu prezentuję,.

Na starość zeszłam na psy,

znosząc ponad 16 lat, chorobę mego syna,

to naprawdę radość odbiera i sens życia,

 schizofrenia nieuleczalną.

Jego bezczynność, wycofanie z życia 

i te jego nałogi.

 Zamiast się cieszyć emeryturą,

muszę go utrzymywać i jego chorobę znosić,

gdyż on żadnej renty nie ma ,

gdyż za późno zachorował.

Zatem wszystko mu oddaję ,

na jego nałogi , alkohol,

jako i mój mąż wspaniały, na nikotynę.

Co z tego, że studia skończył,

ten mój syn , uniwersytet zaliczył,

marketing i zarządzanie z notką na 4 

ale nie jest w stanie zarządzać głową

i swoim życiem,

właściwe myślenie, zostało mu odebrane.

Takie powiedzenie jest, że jeśli Bóg chce kogoś ukarać,

to mu rozum odbiera.


Co z tego, że kilka razy, za granicą był.

a to w Anglii, na praktyce z zawodem związanym,

a to w Calgary, pracując na czarno i bruki kladąc

które to wyjazdy, ojciec, mu  sponsorował ,

jako że szwagier tam się zalokował na stałe,

jako profesor na uniwersytecie w  w Calgary

 swym intelektem i mądrością obdarzony,

Mój mąż, choć tylko zwykłą  pracę walcownika wykonywał,

jakoś potem innych nadzorując i kształcąc

w tej hucie, której już w sumie nie ma.

Ale na starość się  dorobił, godziwej emerytury

i ZUS mu  nie ma nic do zarzucenia,

gdyż  do 80 lat, przysługują mu te świadczenia.

P,S

 Nigdy on nie był w żadnych służbach,

ani też w partii jakiejś.

niedziela, 1 listopada 2020

Wszystkich Świętych

 ten dzień 1 listopada,

tak mi w pamięć zapada.

Może litanię sobie, do nich  odmówię,

taka piękna ona jest,

jeszcze stać mnie na ten gest,

gdyż z domu nie można się ruszyć,

tak premier zakazał.

 Śpiewana litania do Wszystkich Świetych - YouTube


sobota, 31 października 2020

Protestuję

 Ty głupi rządzie, że restrykcje,  co do odwiedzin cmentarzy wprowadziłeś.

Tego nie  da się, niczym  wytłumaczyć.

Nawet taki zwykły człowiek,

na cmentarzu kameralnym, gminnym, mało odwiedzanym,

nie może na bliskich grobach,w tym dniu,świeczki zapalić.

A przecież wszystko na świeżym powietrzu się odbywa.

No dobrze , baby was  określiły i jednego dosadnego,

słowa, choć bardzo wulgarnego  użyły.

*********,

Jesteście marni i nieobliczalni.

Jeszcze sklepy zamknijcie, niech z głodu umrzemy.

P.S.

Myśmy z mężem ( po udanej jego operacji ) już dawno temu

 to  żeśmy cmentarz odwiedzili,

 i to przywidzieli, że cmentarze,

będą zamknięte na dzień 1 listopada,

dlatego w połowie października,

groby bliskich, żeśmy odwiedzili.

Jednak mi żal tych ludzi, a szczególnie hodowców chryzantem.

Znicze się nie zmarnują.

Ale jaki sens, takie restrykcje wprowadzać?

Niech mi na to odpowie, ta nasza wspaniała władza.

Od lat, na cmentarzach,

żadnych tłumów nie ma w tym dniu,1 listopada.

Jednak ludzie wykorzystują ten weekend 

na odwiedziny do rodzin i tak w połowie drogi,

żeście ich z niej zawrócili, tak "za minutę północ"

i pójście  na cmentarz, co tradycja jest

a teraz, żeście to im odebrali,

kilka godzin przed decyzją,

kiedy oni do bliskich jechali.

Wstyd i hańba, tyle powiem wam.

"Od urodzenia do śmierci"

 życie nasze powinno być chronione,

taką poprawkę do konstytucji bym wprowadziła,

a nie od poczęcia, by chore zarodki na świat wydawać.

Życie zaczyna sie od przyjścia na ten swiat.

Jeśli ktos ogrodnikiem jest, czy hodowcą , to wie,

że zainfekowanych roślin czy zwierząt,

się na siłę nie hoduje.

Jeśli ktoś ma w tym upodobanie,

proszę bardzo, ale zbankrutuje.

Nawet nasz papież, śwJPII,

taka postawę miał, że życia chorego, 

na siłę nie należy podtrzymywać,

jakimiś sztucznymi preparatami czy urządzeniami,

Ale oni, ci nasi  duchowni i politycy tej partii,

 się uparli, że  od  poczęcia, życie człowieka, należy nazywać

i chcą wolę swą wszystkim , normalnie rozumującym,

 ją narzucić,  ustawami, dekretami.

Nawet w biblii, czegoś takiego nie ma.

I tu do was "duchowni" pytanie mam,

co żeście uczynili z tą waszą religią w szkołach,

te dwie godziny tam mając,

nawet od przedszkola do matury,

że młodzi nie chcą was słuchać?.

Tyle księży i  katechetek,  nieraz na rozumie ograniczonych,

(które tylko takie znam), żeście do szkół wprowadzili,

by dzieci ogłupiać.

Zamiast uczyć języków i etyki świata.

Zatem rozumiem, że jeśli od dziecka 9 letniego

( w moim przypadku własnego) wymaga taki ksiądz

tajemnic różańca na pamięć, którego ja sama nie znam,

i by do   pierwszej komunii go dopuścić, każe mi do niego jechać,

by egzamin z tych formułek, ono musiało zdawać

gdzieś  w jakimś zgromadzeniu sióstr,

sobie wygodnie mieszka,

ma ugotowane i wyprane 

i jakiś chory doktorat sobie pisze,

by nad nami panować.

To dlatego, na zawsze odeszło moje dziecko i inni z tego kościoła.

Większość licealistów na religie nie chodzi.

Nie dajemy się ogłupiać,

 jakimiś urzędnikami w takim przypadku.

Zresztą, kiedy po kolędzie u nas był,

ten ksiądz po latach wielu, i z grzeczności go przyjęłam

to tym swoim doktoratem szpanował, czy epatował,

nawet swoja książeczkę mi zostawił

jako swój doktorat,

gdzie samymi cytatami się posługuje, żenada,

takie jakieś przesłanie, dla mlodych.

No nie ujmuje i nie wciąga.

 

Nikomu nie dam się znieważać.

Kobiety racje maja, że protestują.

 I choć taka stara już jestem,

nie pozwolę się ogłupiać w imię kościoła.

Ten artykuł szczególnie polecam, do przeczytania na weekend

 https://kobieta.onet.pl/13-gniewnych-kobiet-po-dobroci-nie-chcieliscie-no-to-wyalac/pr5nrcx

Całkowitą  porażkę żeście ponieśli,

jeśli o nauczanie chodzi religii niby katolickiej 

i pałętanie bezkarne i niby nauczanie  po szkołach ,

od przedszkola poczynając

jako i ja, nauczyciel romanista z wykształcenia,

choć o prace po tym kierunku trudno było i jest,

jakoś przetrwałam,

ciągle się przekwalifikowując, dokształcając

by do emerytury dotrwać i sobie ją wypracować.

A wyście mieli wszystko zagwarantowane,

wraz z tym konkordatem i wprowadzeniem religii katolickiej do szkół.

 No dziś odezwał się mój ból.

P.S

może zacznijcie głosić nauki ,

takie od serca,

jak to baptyści to robią,

by się w kościele utrzymać

zamiast odprawiać te formułki w ornatach,

gdzie potem za wami diabeł dzwoni ?



piątek, 30 października 2020

Znów płacze Francja

 

tak się kończy tolerancja.

W dal odeszła elegancja,

Policja antyterrorystyczna, czy jakaś tam specjalna,

na każdym rogu żandarm stoi a islamo-terrorysta wcale się nie boi

i  dopuści się dekapitacji,

na głowie innej nacji,

Z jakiego powodu Allach Akbar 

z humanitaryzmu  serce i łeb, mordercy obdarł? 

Biedna zatem, choć piękna jest Nicea,

 nie pierwszy to raz, taki  atak,

 Francja piękne hasła głosi od lat,

zna je cały świat,

Wolność, równość, braterstwo,

Liberte', egalite', fraternite'

ale nie cierpi ich barbarzyństwo.

Papież o modlitwę prosi, ręce o spokój wznosi.

Pozostaje z ofiarami solidarność

i biedny ten świat i jego marność.

Jaka tego jest przyczyna?

Kiedyś na człeka nie bez winy,

używano gilotyny,

a teraz, ot nawet w świątyni,

dekapitacja nożem, bez przyczyny.

Smutno i żal po prostu.



https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/1975544,1,po-morderstwie-nauczyciela-we-francji-plakac-czy-strzelac.read

czwartek, 29 października 2020

Od kosza na głowę

to się zaczęło, kiedy młódź szkolna to pewnemu nauczycielowi zrobiła ,

od języka angielskiego,

a gdyby od  rosyjskiego lub francuskiego on byl,

to bym mu przebaczyła.

Ja już na emeryturze prawie byłam,

kiedy to było,

ale wbrew woli uczniów i rodziców,

francuskiego nie dało się uczyć w podstawówce,

gdyż wszyscy parcie mieli na angielski.

Dlatego jakimś cudem, w bibliotece się zaszyłam

i podstawówki bibliotekę od podstaw tworzylam,

sama wracając do lektur z dzieciństwa,

ulubionego Kubusia Puchatka i Ani z Zielonego Wzgórza

lekcje biblioteczne w klasach przeprowadzając,

i jakieś  konkursy ogłaszając.

I choćby ten młody nauczyciel, romanista,

który mnie zastępował,

kiedy na urlopie wychowawczym byłam,

sam tego nauczania nie wytrzymał,

choć ponoć taki zdolny był i dobrze się zapowiadający

taki wspaniały z B, po promocji zatrudniony

to i tak, protesty były.

( on ponoć po tej porażce zawodowej,

w jakiejś agencji turystycznej się zatrudnił)

Dzięki Wam przy okazji, moi znajomi,

które żeśmy mieszkanie wam wynajmowali.

Czynszy wielkich żeśmy nie brali,

mniemam, że żeśmy was nie  zmanierowali,

wynajem, to była lata temu,

nasza konieczność,

Syna trzeciego w dość późnym wieku urodziłam,

39 lat wówczas miałam

(kiedy teraz on z kościoła chce odejść

i pyta, gdzie w jakim kościele był ochrzony)

i mieszkanie po rodzicach, przyszło nam objąć,

w sumie nie zaprzepaścić,

po wyroku sadowym, 

które moja matka je odziedziczyła po wyroku sadowym

w sadzie się o nie ubiegając,

gdyż takie nowomodne rządy z Balcerowiczem wkroczyły,

a nam przyszło, przez 10 lat je splacać,

by na własność je zdobyć.

Od gęby sobie wówczas żeśmy odejmowali,

by to spłacać, tak prze 10 lat..

Lata 1991 i tak dalej.

Nie będę się tu tłumaczyła i w to wchodziła.

Reformę oświaty, roku pamiętnego 2000,

na własnej skórze przeżyłam,

kiedy gimnazja były wprowadzane.

Ta reforma to PO była,

kiedy  ta partia w rozkwicie była.

Rade sobie jakoś dałam,

na wcześniejszą  emeryturę przeszłam, zgodnie z prawem,

gdyż na moje miejsce w budżetówce,

już wiele osób czekało .

Niewiele tego jest,

ale ja koncertów nie daję,

nie muszę żyć ponad stan,

Zasalane ziemniaczki ugotowane mi wystarczą

i do tego jakieś coś...

o którym nie warto wspominać.

Ot cebulka posolona, w oleju trzymana i do tego czosnek

i  twaróg  czy serek jakiś.

I jeszcze w Boga wiara, 

którego nigdy nie spotkałam,

ale intuicję pod niego podstawiam,

gdyż wielokrotnie się mi ona objawiła.

jako wiara.

 Może dlatego wierze w te Boska Opatrzność

i jego przykazań się trzymam.

P.S

Do dziś te niektórych uczniów docinki pamiętam,

że pani tyle zarabia ile ja kieszonkowego mam.

Albo inne zachowania typu,

że uczeń bezkarny był

i robił na lekcjach co chciał,

zakłócał mi wszystko ,

a inni ubaw mieli i się śmiali ,

ot takie przyszłe lewactwo,

choć metodykę nauczania  języka,

na piątkę, kiedyś zaliczyłam,

od śp, profesora Zaręby.

A do tego,praktykę nauczania na Uniwersytecie w Grenoble zaliczyłam.

Żadnych praw, jako nauczyciel  nie miałam,

gdyż wszystkie prawa do ucznia należały,

nawet dyrekcji nie mogłam się poskarżyć,

gdyż ona za uczniem i rodzicami wiecznie była.

Za jego wielodzietną rodziną była jako i parafia i proboszcz.

 Dzięki Ci Boże, że wczesną emeryturę mi dałeś

i od tego piekła uczniów i rodziców i wszelkich innych nade mną panujących,

mi dałeś uwolnienie z piekła tego.

Teraz to piekło, rykoszetem na was,  się odbija ...

Lewaków sami , żeście sobie wychowali,

tą waszą pobłażliwością i bez stresu wychowaniem.

A mnie to "wali", że waszym językiem odpowiem, by zrozumiale było,

w waszym prymitywnym, chamskim, wulgarnym, języku...


środa, 28 października 2020

Widziały gały

 co brały, tak się potocznie mówi po czasie.

Takiej fali protestów, na pewno nie przewidziały.

Oj, co to dalej będzie, atmosfera gęsta wszędzie.

Nawet zdjęcia żadnego nie wkleję,

ani haseł żadnych,

gdyż są strasznie wulgarne i niecenzuralne.

No nic, westchnę sobie, głęboki wezmę oddech.

Sprawca "piekła kobiet"spokojnie wszystko skomentował,

jakby wziął wszystko na siebie.

Głowa państwa chora, siedzi cicho, na kwarantannie ma jak w niebie.

Ciekawe co na to, ten postepowy papież by powiedział,

wtorek, 27 października 2020

Z ręka w nocniku

się w środku nocy obudziłam ,

podobno dziś niedziela jest,

czy też inny dzień tygodnia, już nie wiem,

a ja pieczywa nie mam,

choć to najważniejsze,

wczoraj z rana dla męża kupiłam

te bułeczki staropolskie i w tym ten precelek z makiem,

za zl 1.99, który zawsze z rana mu kupuję na jego wraźliwy żołądek

Jakos sobie z reszta poradzę,

gdyż drożdże  i mąkę zawsze w zasięgu mam,

Zaraz jakiś zakwas nastawię,

choć jeszcze północ nie wybiła.

Nad ranem, pieczywo do piekarrnika wstawię.

O hoho, zauważyłam, że jednak jakieś pieczywo pokrojone 

w domu mam,

jednak kupiłam,

choć wiadomości, poltycznych żadnych,

nie śledziłam..

I idę sobie,

w środku nocy dalej spać.

P.S

Jakiś z mopsu telefon wczoraj odebrałam,

kiedy sie pytali o zdrowie mego syna,

tak koło 10.00

Przypuszczam, że on był nagrywany.

A mój syn,

akurat spał,

po tych cudownych lekach,

które mu bezprawnie do herbaty, czy kawy zapodaję.

No i git, majonez,

z wyrokiem sądu sie dawno pogodziłam,

że musi być hospitalizowany i leczony.

Ale jakoś do wyroku nie doszło,

za mało miejsc czy cóś,

choć tyle psychiatryków hitlerowcy nabudowali,

w Polsce teraz one są teraz 

i Polacy tam żniwo  mogą zbierać i ponoć leczą .

No ale spoko maroko,

z nerwicy wzgledem mego syna,

TBN :Polska mnie uleczyła,

a on agresywny nie jest.

Tak, że, nic, żadnych pretensji do nikogo,

nie mam.

Spokojnie sobie żyjemy

i rade dajemy.

Do przodu Polsko,

Widocznie, to ten "życzliwy sąsiad"

ze wspolnoty mieszkaniowej,

jakieś instytucje obdzwaniał,

że ten telefon nie wiadomo skąd,

miałam.

Dziękuję zatem za te" życzliwość"



Diabeł ich opanował?

 z tego co widzę a raczej słyszę  co w sejmie sie dzieje,

którego to relacje do moich uszu docierają

z pokoju mego męża,

gdyż on takich relacji na bieżaco słucha .

Co za czasy, co za mores!

Ludu,  chciałoby sie rzec, prymitywny ludu,

opamiętajcie się!

Wszak tu Polska, Rzeczpospolita jest!

niedziela, 25 października 2020

Z soboty na niedzielę

 zmiana czasu była,

a ja w środku nocy sie obudzilam i chciałam po pieczywo iść,

gdyż mi się coś poprzestawiało.

Nawet już spodnie ubrałam

i gotowa do wyjścia byłam.

Takie nawyki zakodowane w sobie mam,

że z rana po bułki wychodzę,

by na delikatny żołądek mąłża

mu je dostarczyć.

Ale w środku nocy?

Dobrze, że mąż nie spał i się mnie zapytał,

dokąd to ja się po nocy wybieram.

Hahaha,

śmiertelnie już jestem  wszystkim zmęczona,

szczególnie emocjonalnie wypalona,

szczególnie tym ostatnim orzeczeniem i protestami.

Swój zegarek tradycyjny przed chwilą ręcznie ustawiłam,

Dobry czas wskazuje, według komputera.

Jednak z  czasem w komórce problem mam,

gdyż przedwczoraj całkiem mi się rozładowała

i czasu nie potrafię sama ustawić.

Pokazuje mi  datę 3 listopada rok 2017:)

No i co ja mam robić?

Jakieś hasło mam podać,

to nie pin, próbowałam,

ale nie działa.

Ale w sumie można się do mnie dodzwonić i o to chodzi.

Dobrze, dziś niedziela, sklepy zamknięte

i do kościoła tez nie muszę iść,

zwolnieni jesteśmy,

jedynie przed telewizorem mszę pośledzę.

Odpoczywać, odpoczywać.


P.S.

Dopisek sobie zrobię,

 poleżałam, instrukcję obsługi telefonu poczytałam,

właściwą datę i godzinę ustawiłam.

Dałam radę, nie taka ze mnie noga.

Internet penetruję, dobrych wieści poszukuję

i  na szczęście, znajduję .

https://pl.pinterest.com/pin/736268239065345142/?nic_v2=1a7hYy56g

sobota, 24 października 2020

To norma jest?

 że starzy ludzie, tacy po 80 plus, kości  w biodrach sobie łamią?

Jakieś kości piszczelowe, biodrowe czy inne?

Czy nie mogą sobie ot tak po prostu,

z tego padołu zejść?

Ostatnio, moja sąsiadka,

taką wiadomość mi przekazała,

że jej matka, sobie tę kość złamała

wiadomość mi  dostarczyła,

kiedy w ogródku pracowałam.

że jej matka sobie tę kość złamała,

choć balkonikiem się  na co dzień posługiwała

i bardzo na wszystko uważała.

Karetki ponoć  były, i ją zabrały ,

ale ja przez okno nie wyglądalam ,

Zzazwyczaj

 i  nic nie widziałam, gdyż moje imieniny były,

a ja na rauszu byłam w związku z tym

i po prostu spałam...

Odnośnie tej starszej pani,  doktorzy stwierdzili,

choć operacja się odbyła

że już nigdy nie będzie  ona chodziła...

No raczej wiem co to jest,

sporo się na takie przypadki napatrzyłam,

kiedy w szpitalu leżałam,

gdyż pod auto wpadłam

i staw kolanowy miałam pogruchotowany w 9 miejscach

no ale jakoś do sprawności powróciłam,

normalną emeryturę, wypracowałam i  zaliczyłam,

do pracy o kuli chodząc.

Ona zawsze, ta starsza pani, przez okno mój ogródek podziwiała ,

i twierdzi, że do roślin rękę mam!

Ale ileż to trzeba się napracować,

by roślinkom wszelkie składniki zapodać,

by ładnie kwitły i piękne były.

Sama tu w cichości powiem,

że sama kompost tworzę,

wszelkie kuchenne resztki na niego przerabiam,

tak w ukryciu, by nie było niczego czuć.

Takie to moje bokashi jest i własne glisty mam

i kompost..

Jakieś cebulki tulipanów i żonkili,

 mi ta sąsiadka dała 

 do posadzenia w "moim ogródku",

tak by przed starszą panią,

jej matką na widoku były,

by ona z okna na nie z wiosną patrzyła,

gdy będzie unieruchomiona,

gdyż chce się kwiatami na wiosnę cieszyć

z okna wyglądać, widokiem na mój ogródek,

z pierwszego pietra

a ja na drugim mieszkam.

Jej matka ze swojego okna

zawsze na roślinki moje spogląda.

Tęskni za swoim ogródkiem, który  kiedyś w R. miała,

ale niestety do miasta się przeprowadziła,

czy też wróciła by do lekarzy blisko mieć,

nie wnikam.., 

Teraz w pandemii jej sie przydarzyło ,

by  ze służb medycznych korzysrać...

Moja  matula, odeszła już ze trzy lata temu,

choć w sumie w jej wieku była,

sparaliżowana była, choć nie wiadomo od czego,

 a moja szwagierka wspaniała się nią zajmowała, wspaniale,

gdyż ja zbyt daleko do mojej matki miałam,

te ponad 200km,

choć ile sił miałam,

to do niej jeździłam,

a w ostatnich dniach jej życia,

sporo telefonowałam

i z nią gadałam,

póki pożaru nie wznieciła , i  o mało się nie spaliła,

w swoim pokoju na dole ...

gdyż papierosy uwielbiała

i one były jej siłą..,

Na szczęście, ja nie palę  od lat

i w moim przypadku,

nie od tego umrę...

Nikt nie wie na co,

choć chciałabym jeszcze trochę pożyć,

choć do70, dwa lata mi brak.

  80 ponad  plus letnia jej matka

i na ogródek mój daje rade spozierać,

jeśli wiosny dożyje .

 One wspólnie stwierdziły,

że ja do  roślin,dobra rękę mam.

takie polecenie od starszej pani mam .

Zatem w sobotę w 4 pojemnikach po kurczakach,

takich wysokich,  ze sklepu na  l,

które to przedziurawiłam,

im te cebule posadziłam,

niech rosną.

Kompostu do tego dodałam wlasnego.

Teraz dla nich miejsca w ogródku szukam,

który zaledwie 35 m2 ma

choć ostatnio łopatę złamałam,

ale wczoraj ją naprawiłam,

nowy sztyl wstawiając,

który się wcześniej złamał,

kiedy powojnik ten fioletowy polisch spirit

wykopywałam od północy na południe,

nowy uchwyt wstawiłam do łopaty

Zatem  w sobotę się zmobilizowałam

 i w pojemnikach plastikowych, podziurawionych

by wilgoć do nich, znaczy cebulek, docierała kiedy w ziemię,

znaczy się glebę, będą  zakopane,

 te cebulki żonkili i tulipanów,

które sąsiadka mi dała.

P.S

Ale co to jest , wobec schizofrenii syna mego,

na którego tyle na jego  nałogi i wraz z mężem wydajemy.

Jego choroba, we wszystkim nas ograniczyła,

 w tym i nasza rodzinę,

co można sobie wyczytać

 jak ta jego choroba na współuzależnionych

od niej wpłw ma,

na inne osoby z otoczenia wpływa .

To jakaś klątwa to jest,

czy cóś.

Jesli chcecie i jesteście zainteresowani,

moim zmaganiem sie  od lat,

z syna chorobą

to wygoolujcie sobie nick Mifredo.

On wiele wam powie, o tej chorobie

i o tym, że nie jestem w stanie być szczęśliwa,

choc tak bardzo sie staram...



Eugenika

 co to takiego jest?

Już mi sie przypominają doświadczenia na ludziach,

które to hitlerowcy czy naziści robili,

w obozach czy innych szpitalach.

Psychiatrycznych to bardzo dużo nabudowali,

by psychicznych sie pozbyć,

rasę swoją oczyścić z wszelkich nieodpowiednich typów.

Żydzi i inne nacje, również im przeszkadzały, to ich gazowali.

Po wielu latach sie okazało,

że chociaż tak swoja rasę chcieli oczyścić,

z ludzi pokracznych 

i niewydolnych psychicznie 

czy fizycznie czy umysłowo,

to natura i tak powróciła z swoją siłą.

Okazało się, że po tych czystkach

 i tak  potem 1% chorych sie rodziło wszelakich

 w społeczeństwie

i zdrowi musza to wytrzymać

i jakoś znosić.

A ostatnio , znów dziwny krok poczynili,

za błędy nazistów, sprowadzając sobie islamistów.

jako zadośćuczynienie?

Nie rozumiem pokracznego tłumaczenia,

że jeśli płód chory,

to należy go wyskrobać.

A może lepsze rozwiązanie jest,

"matko pozwól żyć"

i po prostu donosić, co natura dała?

Kiedyś było hasło wódko pozwól żyć.

Donoś, zatem, tą ciążę do końca w spokoju,

skoro już tą macice masz do dawania życia.

Skoro twoje dziecię nie jest w stanie samodzielnie żyć,

niech sobie umrze śmiercią naturalną, 

ty nie musisz w to ingerować

i wyroku na nie dawać

i lekarzy w to wciągać.

Te kilka miesięcy ciąży jakoś wytrzymasz,

na efekt końcowy popatrzysz

i sumienie spokojne będziesz miała,

gdyż naturze się nie sprzeciwiłaś.

No nie jesteście bogami,

wy wszystkie feministki chamskie,

(do ostatniego waszego hasła sie odwołuję,

"Wypi....lać "

by na to wpływać. 

Nigdy nie wiecie, czy wasze dziecko ,

na jakąś chorobę  nie zapadnie,

choćby studia skończyło,

na schizofrenie nieuleczalną,

która czasem rozum odbiera,

czy też na raka lub cokolwiek innego.

Czy w takim przypadku,

też by trzeba unicestwić?

Zatem może noża mam wziąć 

i syna swego schizofrenią obarczonego,

od ponad 16 lat

mam zadźgać?

Tylko 500 zł na niego mam,

gdyż renty żadnej się nie dorobił,

gdyż za późno zachorował,

za mało  pracował w tym w różnych krajach, na czarno,

co się nie liczy do składek.

Teraz sie z nim dzielimy, tym co mamy,

nawet jego nałogi sponsorujemy,

gdyż przy tej chorobie to normalność.

Od państwa polskiego,

niczego się nie domagamy.

Takie francuskie powiedzonko jest:

Chasser le naturel, il revient au galop

co mniej więcej tyle znaczy,

że natura swe prawa ma

i nie należy w jej naturę ingerować,

gdyż potem, ona sie mści,

 na tę zemstę na niej,

zwielokrotnioną siłą odpowie.

Tu na ziemi są jej prawa 

i należy ją respektować.

Coś jednak ludzie złego uczynili

i wbrew niej,

że  aż covida zesłała.

to ona tu rządzi, czy jakaś siła wyższa.

Porządek zrobi po swojemu,

gdyż planeta ziemia jej własnością jest i ona tu rządzi.

P.S.

Ten post pod wpływem emocji,

może nie tylko,

ale też pod wpływem mojego rozsądku był napisany,

i już nie  będzie modyfikowany.

Teraz gehennę mam,

gdyż mój syn głośno sie wydziera,

walcząc ze swoimi głosami.

Aby to ustąpiło, 

to powinnam dawkę usypiaczy zwiększyć.

Zaraz to zrobię,

gdyż mój mąż bardzo chory,

tego darcia się jego nie wytrzymuje.

O sąsiadach nie wspomnę

W sumie nie rozumiem kto większe tu ma prawa,

czy ja, która ledwo nogami powłóczę,

 czy on?

Nic już nie wiem.

Jak dobrze, że za moich czasów usg nie było.

Na świat wydawałam co w brzuchu było

i się zagnieździło.

Tym sposobem trzech wspaniałych synów mam,

A to, że jeden na schizofrenie chory,

to też jest od losu nauka.

Wszystko jest po coś.

Ludzie to nie  są  chwasty,

jak ten podagrycznik,

który mi tu wszystko zarasta,

nawet te małe ogródki przed blokiem.

Razem z tym płodem niechcianym,

powinni wam macice usuwać,

wraz z jajnikami i wszystkim co życie daje,

gdyż na nie nie zasługujecie.

To byłoby wspaniałe

i sprawiedliwe,

ale kto ma to robić? 

I w imię czego, 

Przysięgi Hipokratesa,ma wam usługiwać?


czwartek, 22 października 2020

Koronawirusem się chwalą?

 ale jakoś nie umierają,

może na litość biorą,

lub inny wabik,

jak na te  ryby,

a tu tak, tak na niby?

to  na kpinę zakrawa,

taka internetowa zabawa?

 Wszelkie gwiazdy, celebryci,

a to Owsiak, a to Rodowicz,

czy jakiś Majdan,

czy pogodynka gwiazda

i inne z tvn.

Ale jazda!

Chcą by o nich mówić, chcą błyszczeć,

bez tego nie mogą istnieć.

Może ja również tego wirusa mam,

gdyż codziennie do sklepów zapitalam,

a moi niepełnosprawni w domciu sobie siedzą.

Wszystkie mięśnie mnie nieraz tak bolą,

pocę się i temperaturę mam,

tak ponad 37,  i stopni kilka.

Nie wywołuję z lasu wilka,

ale wystarczy chwilka,

by z tego padołu zniknąć na zawsze.

Widocznie chodzi im o to,

by na pierwszych stronach być,

to jest  właśnie, to parcie na szkło.

hohoho:)

P.S

Wspaniali ludzie odchodzą z tego padołu,

młodsi ode mnie,

 nie sposób ich tu wszystkich wymienić.

Dzięki Ci Boże, że jeszcze żyję,

widocznie muszę

 sprawy na tej ziemi uporządkować.

Dzięki Ci Boże za życie!

Wszystkich dopadło to g.wno,

po równo,

ot sprawiedliwości nie trzeba wymierzać

i się sprzeczać kto racje ma.

Czy pis czy peło.

Wszystkich wcięło.

Rób swoje i ciesz się tym co masz

i do przodu marsz:)

środa, 21 października 2020

Dziś są moje imieniny

 sporo życzeń od moich bliskich dostałam,

trochę dałam ciała,

gdyż mnie % uraczyli

i tak wogole,

czuje się czule.

Moja georginia,

znaczy sie dalia biała,

jak do tej pory kwiaty swe zachowała.

Jak tu wstawić jej zdjęcie,

choć bardzo sie staram.

Ogólnie to jestem noga,

jeśli o to chodzi.



Dzięki ci roślinko moja wspaniała,

i te inne,

które do tej pory się zachowały.

że kwiaty dla mnie zachowałaś,

Jednak zawsze będzie mi miła,

ta  biel i płatki wspaniałe,

zawsze nad tobą ciekawa byłam,

kiedy jedną  bulwę na wiosnę

 w sklepie kupiłam.

Jeśli już mrozy nadejdą,
to będzie znak, że cię zmrożą,

to cie wykopię

i w piwnicy, twoje bulwy bedę trzymała.

A tak poza tym,

to ten październik serdecznie wspominam,

ten rok 1978 ,

kiedy w lutym,

swoje pierwsze dziecko na świat wydałam,

a w październiku,

to już na całość pracowałam.

Razem z Tobą Ojcze święty,

przez prawie 30 lat pracowałam,

jako i TY.

To moje życie wspaniałe było.

Kilka twoich podobizm, na emeryturze wyhaftowałam,

niektóre jeszcze bez aureoli są,

bliskim podarowałam.

 Wszelkie twoje pieśni prawie na pamięć znam,

czasem je sobie nucę.

Brakuje mi spotkań na krakowskich błoniach,

na które tam zawsze podążałam.

Kocham Cię Ojcze Święty. 

Z październikiem,

moich imienin miesiąca,

jesteś bardzo powiązany.

Takiego humanisty wszech czasów się normalnie nie  spotyka,

a ja kontakt z Tobą nie wirtualny,

ale namacalny w tych spotkaniach na Błoniach Krakowskich miałam

i wizualnie Cię widziałam

i słuchałam.

Z resztą  do tej pory słucham, nauk Twych

na pewnym radiu, które wyklęte jest,przez niektórych Polaków.

poniedziałek, 19 października 2020

Hart ducha

 Ostatnio, na zarazę zalecają hart ducha,

w takich chwilach Joyce Meyer i Josepha Prince'a słucham.

Dam radę,

 będę sobie to powtarzać codziennie, niezmiennie.

Załamka była, się skończyła, nie wchodzi w grę.

  (dwóch niepełnosprawnych w domu

i ja trzecia),

Sama nie wymyślę  już nic,

mądrych warto czytać,

a nie zrzędzić, narzekać.

Nic stałego nie ma na świecie,

wszystko się codziennie zmienia,

najważniejsza jest pogoda ducha.

Niech trzyma dystans ode mnie kostucha. 

Fundament szczęścia - Joyce Meyer Ministries - Polish

Zwycięstwo nad troską i zmartwieniem (1) - Joyce Meyer - Kształtowanie charakteru - YouTube

 Jak być szczęśliwym - Joyce Meyer Ministries - Polish

 Joseph Prince - Nauczania Josepha Prince'a w języku polskim

piątek, 16 października 2020

Godziny dla seniora

 w sklepach, znów powróciły,

jak jakiś absurd.

68 lat mam i cała jestem siwa,

zatem seniorka z wyglądu treściwa.

 Zazwyczaj zakupy z rana robię,

kiedy siły po nocy przespanej mam,

po bułeczki i precelek dla męża idę

czy też (z.....) lub pomykam

i po jakieś  pieczywo dla mnie i  niepełnosprawnego syna,

choc za wiele pieczywa nie spożywam.

Czasem jakieś chleby upiekę czy pizzę jakąś,

czy też placki pankracki, które jako meksykańskie uchodzą,

no jak to sie nazywa,

zapomniałam.

Dzis z rana na wywieszce sklepu wyczytałam,

że kiedy senior zgłosi zapotrzebowanie i wymieni zakupów listę,

to oni mu za darmo do domu dostarczą

i to jest myśl i pomysł wspaniały.

Nie wiem ile lat jeszcze będę żyła 

i czy mnie COVID nie dopadnie,

ale gdybym niepelnosprawna była,

to na takie dostarczenie zakupów do domu,

bym chętnie się zgodziła.

A nie jakieś ograniczenia.

To tylko młodych denerwuje,

gdyż oni w godz 10-12

wstępu do sklepów nie mają,

choć nie wiem na jakiej podstawie,

oni, znaczy ekspedienki  to sprawdzają,

czy tez inni właściciele sklepów wszelakich.

Do rządu apeluję, by ten absurd zniósł.

To niczego nie poprawia w tej pandemii.

czwartek, 15 października 2020

Aniołki


Wróciłam do wyszywania,

choć na jakiś czas przeszła mi mania.

To dla moich wnuczek będzie na gwiazdkę,

uprasuję, oprawię.

Taki symboliczny obrazek,

dwie dziewczynki razem,

różnica wieku 8 lat.

Niech się kochają jak aniołki.



środa, 14 października 2020

Nauczycielką byłam

taki zawód w moje cv, zawsze wpisywałam. 

Po tych meandrach edukacji za komuny i później,

z racji mego zawodu,

Teraz od kilku lat, jestem emerytowaną nauczycielką.

Różne losy moje były,

po  zaliczeniu filologii romańskiej,

jakoś pracy dla mnie nie było,

zgodnie z moim wykształceniem,

to lata  78-80 plus były.

Zatem się przekwalifikowałam,

na nauczanie początkowe,

gdyż wyż demograficzny na moim osiedlu dominował

i klasy pierwsze aż do "n" były.

Dobrze mi sie pracowało,

dzieci rozumiałam,

tym bardziej,

że dwóch moich synów w wieku ich miałam.

Zarobki może nie były wysokie,

no jedna trzecia tego,

co mój mąż w hucie, jeszcze im. Lenina zarabiał.

No potem, jednak , po latach,zgodnie z moim wykształceniem pracowałam,

Uczyłam  francuskiego w klasach 4-8 a nawet w liceum .

Tu dodam, że na Uniwersytecie w Grenoble byłam na stażu,

ale to nauczania francuskiego było początkowego.

Czy w podstawówce, czy też w szkole średniej,

znaczy sie liceum,

gdzie tego francuskiego, uczyłam. 

To dawne czasy sa juz dla mnie.

No ale w sumie wszystko lepiej było niż teraz.

Życie towarzyskie kwitło,

imprezy były wszelakie,

zbytnio zapraszać  gości nie trzeba było,

choc komórek nie było,

a tylko zwykłe telefony .

Rozmowy do rana były  prowadzone.

No a teraz?

Kiedy każdy w swoim światku zamknięty,

a na wsi tujami zasadzony,

od innych odgrodzony...


Kosturem po parapecie

 Przykład z miasta Tarnobrzeg,

z netu do mnie dziś dobiegł.

Jak chcesz do lekarza się dostać,

to sprawa jest prosta,

walcie kijem w parapet przychodni,

wy intruzi, skierowań, recept głodni .

Taka bida,

przez covida.

Kij obok przychodni rozsławił Tarnobrzeg. Lekarki komentują sytuację. "Chyba lepiej podać kartkę przez okno niż narażać pacjenta?" | Tarnobrzeg Nasze Miasto

 Kijem w okno. Nietypowy sposób na uzyskanie skierowania w przychodni - Wiadomości


wtorek, 13 października 2020

Cały wtorek lało

 no i  do teraz leje,

choć już noc,

po 23 jest.

Ma  deszcz moc,

skarpety wczoraj zmoczyłam,

kiedy po bułeczki wyskoczyłam,

potem ileś razy przez okno patrzyłam,

czy przerwy sobie jesienny ukrop nie zrobił,

gdyż przecież dziś  dzień seniora w pewnym sklepie

i warto bonusik zarobić.

Nie dałam się zamknąć w domu

i ubrana przeciwdeszczowo,

na zakupy się wybrałam,

.

Pierwsze na co natrafiłam po drodze  w pewnym sklepie,

to gumowce ogrodowe,

zielone, włoskie, matowe, przymierzyłam

i z wielką radochą zakupiłam.

Już mi panie deszczu skarpet nie zmoczysz,

kiedy po chodniku będę kroczyć.

Niech tam strużki  i potoczki po nim sobie płyną,

wylej się dobrze  przed zimą. 

Jeszcze tylko na wiatrów czekam obudzenie,

kiedy przed zimą wyrwą  z drzewami korzenie,

oczyszczą przyrodę i ziemię  ładnie,

a potem tylko śnieg już spadnie.



poniedziałek, 12 października 2020

Poszerzam horyzonty

 Po raz enty, poszerzam horyzonty,

te myślowe oczywiście,

odpalić chcę nowe lonty,

gdyż nudzą mnie utarte szlaki

i styl życia byle jaki

wówczas sił nie mam,

energia spada do zera.

Tak umysł sobie szlifuje,

wydobyć go chcę z toni emocji,

które go zagłuszają.

Po necie sobie serfuję,

ale i fizycznie pracuję.

Życie smutne, nic nie warte.

Jeśli nie ma radości,

tylko szkielety, kości.

Bez radości życia brak,

bez niej życie traci smak.

sobota, 10 października 2020

A niech to

dunder ściśnie,

czy jak tam.

W sumie o cebule mi chodzi,

zakupionej po cenie promocyjnej.

Dlaczego  tyle z nich,

po prostu gnije,

choć w chłodzie ją trzymam? 

Dużo cebuli używam,

no prawie codziennie,

a to do ziemniaków jako zasmażkę,

a to w oleju do pomidorów i twarożku

albo nawet bez tego,

kiedy zmiękczoną olejem,  na kromki ją kładę.

No ale dlaczego ona gnije?

Przenawożona czy cóś?

Podagrycznik złośliwy

 Taka prawda jest,

że skoro ogródka swego nie sprzątasz,

nie przekopujesz,

po prostu prace w nim zaniedbałaś,

to odezwie sie ten chwast obrzydliwy,

podagrycznik pospolity,

jako za  chwast uważany,

 pierwszą role przejmie i przestrzeń ci zajmie wszelką.

Dziś ze z letargu, po latach dwóch sie obudziłam,

i na swój ogródek wkroczylam,

wykopując dwa wiadra korzeni jego

i w nowe miejsce lawendy przeniosłam.

Miejsce robię na bratki takie małe,wręcz dzikie i stokrotki,

które sie ze skrzynek aż proszą,

 by je w miejsce rozsądne przed zimą wkopać.

Jeszcze sobie na goździki popatrzyłam,

u mnie to sa te chabo, czy jak tam.

Jakos zimy przeżywaja,

gdyż pod  nimi rury c.o są

i u mnie jakoś zimy znoszą.

A do tego jeszcze jakies białe tulipany kupiłam dziś w sklepie na l

takie co to od kremów w biel przechodzą,

tak sobie kolor zmieniają jak kameleon 

i je do wiadra, pojemnika posadziłam.

Oby tylko zbytnie mrozy zimą nie były.

Zdjęć już nie miałam siły robić ,

gdyż upaprana ziemia byłam.


czwartek, 8 października 2020

Ostatnie sliwki

 Ostatnie śliwki dziś zakupiłam,

resztkę z koszyka wykorzystałam. 

W słoiki litrowe

na kompot je  włożę,

No w sumie już to zrobiłam,



Komentarze

Ostatnio piszę tylko komentarze,

po jakichś, różnych blogach łażę .

Sama nic nie piszę,

zapadłam się w ciszę.

Może jeszcze kiedyś, zajarzę?

P.S.Oczywiście o pisanie chodzi na blogu.

Nie zamierzam

mieć oczka wodnego w ogródku przyblokowym,
gdyż to nonsens jest
ale zamierzam jakąś beczkę sobie w ziemie wkopać
i  z rynny do niej wody naczerpać,
by moje roślinki nią podlewać,
choć zawsze  na wodzie sępiłam,
wodę z kapieli na dół znosiłam,
ale to ciężka praca jest i nie na moje siły. 

P.S.

To dawno temu było,

kiedy Pan prezydent ogłosił,

 jakieś dotacje do oczka wodnego i czerpania z tego zysku .

Jak czytam, to się niektórzy na to załapali

i 5000 zl, maja w pysku.

piątek, 18 września 2020

Praca w ogródku

 Wszyscy twierdzą nie po cichutku,

jak to lubią pracować w ogródku,

Jakoś to zaniedbałam,

sił nie miałam,

ale wracają po malutku.

czwartek, 16 lipca 2020

Wrzask

Zewsząd dopada mnie wrzask,
że wyborów nie wygrał trzask.
Stare baby a głupie,
mam was w d****.
 Niech nie  opuszcza  prezydenta blask.
(i mój poklask )

czwartek, 2 lipca 2020

Lubię spokój

Niech wszystko gra i  dudni,
niż  ferment i trzask w studni.
Wypalanie goracym żelazem,
róbcie raczej innym razem,
kiedy skończą sie moje ziemskie dni.

środa, 27 maja 2020

Mojej matce

ten wpis poświęcam,
choć juz z nia konktaktu  nie mam
gdyż od trzech lat juz ona nie zyje.
Byla dla mnie przyjaciółką
choć od niewielu lat mnie od niej mnie dzieli,
gdyż mając zaledwie 17 lat mnie urodziła
z technikum rolniczego rezygnując,
gdyż mój ojciec sie w jej zyciu pojawił
i ją zdominował,
choc za niego wszystkie biznesy prowadziła,.

Trudno mi się na ten temat rozpisywac,
choć wiele do powiedzenia w tym temacie mam.

sobota, 2 maja 2020

Przyroda mi się wciska

Do mojego starego zamczyska.
Tak, że tylko , po najpotrzebniejsze zakupy wychodzę,
w dobie tej pandemii, mało ryzykując, maskę ubierając i okulary, ewentualnie rękawiczki
i czymś ręce  w sklepie spryskując.

Bratki, zieleń miejska posadziła,
dobrze mi się robi, gdy na nie patrzę  z okna kuchennego,
choć podobno na światła w budżecie miasta już żadnych pieniędzy  nie ma!.
Niemiłosierny dług, Kraków ma! 
A co by było, gdyby na życie mi nie starczyło?
Jako emerytka zaawansowana, do jakiej pracy się nadaję?



Te trzy stare dęby, pod moim blokiem, niczego nie potrzebują,
choć tylko dwa z nich uchwyciłam a  trzeciego mój ukochany szczypiorek zasłonił,
którego to na parapecie trzymam.

 Tego starego świerka bardzo lubię,  gołębie pod nim gruchają,
 kiedy pobliski sklep wyrzuci im pieczywo przeterminowane
lub kasze jakieś.

Tu już ledwie stokrotki dychają, gdyż ciasno mają,
 na parapecie od południa,
choć do większej skrzynki je przesadziłam.
 Na urodziny mojej wnuczki kupione pod koniec marca,
kiedy jeszcze pandemii nie było.
8 sztuk na jej 8 letnie urodziny kupiłam,
ale jak się okazało po przeliczeniu,
to jednak 10 ich było w tym  paku.


A z tego okna, to zawsze brzozy widzę, dwie lub trzy,
a pod nimi biały bez, lilak, kwitnie jak zawsze  w maju.
 Tym razem z tego roku z okna obrazek:


A na koniec trzy lipy wielgaśne,
które już listkami się pokryły.
Kiedy przed komputerem zasiadam,
czy tam laptopie
to zawsze na nie patrze.
W sumie jest ich pięć a ja tylko 3 widzę.



To tyle.
Zatem z domu nie  muszę wychodzić, by przyrodę podziwiać.
Wystarczy mi tylko tyle, ile z własnych okien obserwuję.
 Moje pelargonie, białe i czerwone,
jak flaga naszego państwa, akurat w ten dzień sie wpisuje.


Ale niestety, część z nich porwał pan wichura,
kiedy na parapet wystawiłam,
 gałązki im oderwał.
Ale jakoś się z tym pogodziłam i nowe sadzonki białych pelargonii, produkuje.

Na koniec jeszcze okno otworzyłam
i na mój ogródeczek z góry popatrzyłam.
Dużo zieleni, istny busz.

poniedziałek, 13 kwietnia 2020

Czerwone pisanki

Pogrzebałam w swoich zdjęciach,
  5 lat temu miałam takie zajęcia.
W sumie to nie pisanki,
tylko ubranka, otulanki.
Przy okazji poszerzałam o tym pojęcia.
 Św. Magdalena po zobaczeniu pustego grobu udała się do domu, a tam zobaczyła czerwone jajka. Zabrała je....
Legend na ten temat jest mnóstwo,
nie przepiszę, nie opiszę, gdyż w pisaniu towarzyszy mi ubóstwo.



piątek, 10 kwietnia 2020

Jezus w Ogrójcu

To jeden z pierwszych moich obrazów krzyżykowych,
które na emeryturze wyszywam,i sporo juz ich zrobiłam,
na pewno około 30 licząc małe i duże.
Ten ma wymiary 50x40 łącznie z rama.
bardzo dużo odcieni muliny w kolorach szafirowych, granatowych, niebieskich
zdjęcie niezbyt dokładne gdyż obraz za szybą.
duży sentyment do niego mam, choc trochę taki cukierkowy.
 autorem oryginału jest ks. M. Dubiel – “Jezus w Ogrodzie Oliwnym” [Cieślin]

Te dni, czyli piątek i sobota, takie smutne są,
ale już niedziela wesoła będzie.

Duży sentyment do niego mam, choć trochę taki cukierkowy.
 autorem oryginału jest ks. M. Dubiel – “Jezus w Ogrodzie Oliwnym” [Cieślin]



JEZUS W OGRÓJCU




Modlitwa i trwoga konania13


39 Potem wyszedł i udał się, według zwyczaju, na Górę Oliwną: towarzyszyli Mu także uczniowie. 40 Gdy przyszedł na miejsce, rzekł do nich: «Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie». 41 A sam oddalił się od nich na odległość jakby rzutu kamieniem, upadł na kolana i modlił się 42 tymi słowami: «Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!» 43 Wtedy ukazał Mu się anioł z nieba i umacniał Go. 44 Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię. 45 Gdy wstał od modlitwy i przyszedł do uczniów, zastał ich śpiących ze smutku. 46 Rzekł do nich: «Czemu śpicie? Wstańcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie».

czwartek, 9 kwietnia 2020

Zajączek wesoły i inne obrazki wesołe


Na wstęp, to ten zajączek wesoły sie nadaje,
którego sama jeszcze przed pandemią, wyhaftowałam,
z najlepszymi,
tradycyjnymi życzeniami:

Słoneczko mi dziś zaświeciło w moich godzinach zakupowych,
tak, że do słonka zdjęcia pstryknęłam.
 Swój ogródek, jak balkon traktuje,
gdyż werandy ani balkonu nie mam.
 Przyznam szczerze, że z rana ogródek wysprzątałam,
zeschłe badyle wyniosłam,
nikogo nie było, nikt mnie nie widział,
przed Wielkanocą należy posprzątać.
Zatem mandat mi nie przysługuje.
Oczy cieszą nie tylko moje,
te moje kwiatki:



poniedziałek, 6 kwietnia 2020

Migawki z rana

Po raz pierwszy prawie od roku,
aparat ze sobą zabrałam,
wreszcie naładowany i kilka fotek pstryknełam.
humor mi się poprawił
gdy kwiecie wiosenne w mym ogródku zobaczyłam:
 Pierwsze dwie białe chmurki, to gęsiówka kaukaska, którą kiedyś sama posiałam a teraz się bardzo rozkrzewiła. Jeszcze jedną rozkrzewioną przy płotku mam, ale dziś nie uchwyciłam.
Szafirków też sporo jest.

A na drugim planie, to ubiorek wieczny zielony, który też z jednego krzaczka rozmnożyłam.
dość długo kwitnie.Lubie takie białe niepozorne kwiatuszki.
No i tulipany się wybijają, na szczęście pomrowy cebul nie zeżarły,
ale żonkili mam mało w tym roku, gęsiówka je zwyciężyła.



A obok, niemiły widok z pandemią związany,
jednorazowe rękawiczki.

Dlaczego ludzie je tak wyrzucają? Jak i butelki po małpkach.
Nie sprzątam, nie moja działka. Poza tym nie chcę się zarazić.

niedziela, 5 kwietnia 2020

Dobrze mi w domciu

Wcale  na sytuacje  nie narzekam,
na nic wielkiego nie czekam.
Dobrze mi nie wychodzić z domu,
rankiem po pieczywo przemknę po kryjomu,
zamaskowana szczelnie, wrócę dzielnie.
Dziś niedziela,
 grzechu nie ma gdy się do kościoła nie pokuśtyka,
rekolekcji nie zaliczy, palmy nie poświęci,
spowiedzi nie zaliczy.
Człek się mniej zmęczy,
jedynie w tv mszę oglądajac.
Palm mam kilkanaście, poświęconych,
do śmietnika nie wyrzuconych,
spalić nie mam gdzie,
z suszków zrobione, kolorowe są,
co roku odkurzam,  wysoko stoją na regale
i jak nowe wyglądają.
Ogródek parapetowy mnie cieszy,
a tam stokrotki i pelargonie sobie kwitną.
 Stokrotki jeszcze przed kwarantanna kupione dla wnusi na  8 urodziny.
Tak w marcu wyglądały, ale nie wręczyłam, gdyż impreza  odwołana była.


 Pelargonie sama hoduję od lat, białe szczególnie lubię.
Na zewnątrz trzeba je wystawić, ale jeszcze mrozy maja być,
to się wstrzymuję.
Jęczmień posiałam, sprawdzam czy jeszcze wykiełkuje,
gdyż słód w ub roku robiłam i piwo.
Może sie uda i mocy kiełkowania nie stracił i tak resztę nasion spożytkuje.

Rzeżuchy nie mam i pewnie w tym roku nie posieję,
gdyż dalej niż do spożywczaka nie wychodzę.
Szczypiorek też mam w mym ogródku parapetowym,
bezpieczny, własny do jajek świątecznych będzie.

 Szyby przetrę, firany zmienię,
jaśniej się zrobi.
Gości ani wspólnego śniadania nie będzie,
ileż roboty i stresu mi odpada!
Ja na to wszystko już sił nie mam,
na te tradycje, święconki i inne wymysły.
Droga krzyżowa jednak w tym roku cały świat dopadła
i niejeden na kolanach by ja przechodził,
by tylko nie zachorować lub wyzdrowieć.
Moje emeryckie życie, jest mało mobilne,
od lat w domciu siedzę, ze wzgledu na choroby i niemoc wszelaką.
No ale młodzi, którym nagle tak przyszło w zamknięciu siedzieć?
nie wytrzymują, wymyślają różne rzeczy, nawet ciekawe,
podziwiam ich cierpliwość i kreatywność.
Cały świat z domu nie wychodzi,
"Restez a la maison" hasło we francuskiej tv stale widzę.
Mam co robić, ale nie wyliczę, szkoda czasu na takie pisanie.
Słoneczko wyszło, niech wirusowi korone wypali.

piątek, 3 kwietnia 2020

Memento mori

 Żarty się skończyły.
Wszyscy chcą długo żyć,
a tu koronawirus kosi, niczym Anioł Śmierć,
choć nie ma kosy tylko koronę,
 obfite zbiera żniwo, głowy przed nim pochylone.
Nikt mnie nie weźmie w obronę kiedy do mnie wkroczy.
Niewidzialny, zatem nie spojrzę mu w oczy,
przygotowałam się, śmierć mnie nie zaskoczy.
 Z tej racji w beżowo-seledynowo-złotej pochowana chce być kreacji.
Mąż ma na tę okoliczność granatowy garniturek.
Będzie pasowało jak ulał.
Znam rzeczywistość szpitali i te ich procedury,
no niech zachoruje który.
Ale póki co, na tamten świat mi się nie pali.
I oby nastąpiło to jak najdalej.
 Potomkom z grubsza dyspozycje wydane.

czwartek, 2 kwietnia 2020

Latające potworki

Jednorazowe rękawiczki   po osiedlu latają,
ciekawe czy one czasem nie zarażają.
Ludzie ust i nosów nie zasłaniają,
tylko niektórzy maseczki wkładają.
Jakieś dziwne restrykcje nam wprowadzają.

A to, że Ala nie wyprowadzi psa,
nie wiem czy mogę wejść do ogródka,
zakupów w 10.00-12.00 nie zrobi młódka,
wszędzie gdzie chcesz iść, wisi kłódka.
Klamki nie pocałujesz już,
gdyż wiadomo wszędzie panuje koronowirus.
Ratuj życie, siedź w domu,
by ci wirus płuc nie wyżarł po kryjomu.
Światowa pandemia i ogólna schizofrenia.





środa, 1 kwietnia 2020

Bez żartów było

 Żarcik na prima aprilis był w sklepie?
 aż po łbie  mym starym sie klepię.
  Spryskane dłonie i rekawice ,
to nie kosmos, ani wice.
Zakupy  duże zrobiłam i jest mi lepiej.
P.s.
Uszanowanko dla  władzy naszej tu wyrażam,
że mi umożliwiła czuć się lepszą od młodych,
ktorzy do sklepu sie nie dostali
w wyznaczonych godzinach,
znaczy sie od 10..00 do 12.00.
  tylko dla seniorów był otwarty,
po raz pierwszy byłam tam na korona party.

Samych siwych, moich równolatków tam spotkałam,
w maseczkach zazwyczaj, własnoręcznie uszytych,
którzy nie chca jeszcze umierać,
choć do 70 lat się zbliżają.



Na wirusa, pij spirytusa!

Ryż z Chin, makaron z Włoch,
jakie zapasy zrobić mam, och!
Jest szczepionka z Podlasia,
naj, najlepsza, bo  nasza.
 Na pandemię czyniącą wszędzie popłoch.

 Szwagry - Odcinek 49 - YouTube


sobota, 14 marca 2020

Pandemia

Istne szaleństwo, mąki, kasz w sklepach już nie ma.
Do niektórych z nich, po dwie osoby wpuszczają,
a kolejka ludzi pod apteką czy mięsnym, zagęszczona mocno,
co pół metra od siebie ludki stoją, a powinno się ponoć 2 metry zachować.
No i gadają, narzekają, kaszlą i kichają.
Co ma wisieć nie utonie,
co ma być to będzie,
co ci pisane, nie przegonisz.
Już samą siebie podejrzewam o tego koronawirusa,
temperaturę sobie mierzę,
tchu mi brak i pokasłuję.
Głowa mnie boli i puchnie mózg od tego wszystkiego.
A niektórzy pracować muszą, narażeni na wszystko.
Spożywczaków nie zamkną ani piekarń czy innych dostawców żywności.
Odwołanie zgromadzeń, zamknięcie szkół, nie wiem czy pomoże,
na pewno nie zaszkodzi.
Póki co, jeszcze żyję  jak otumaniona.
Wczoraj
A niby z czego ten obiad miałam  gotować,
kiedy ziemniaków w każdym sklepie osiedlowym zabrakło
tak samo i mąki i wszelkich innych kasz?
Poszłam na plac targowy,
na szczęście w pobliżu go mam,
ziemniaków 5 kg kupiłam
twaróg zawsze w lodówce mam,
jako i cebule
no i mąkę jakąś
i pierogów ruskich narobiłam,
jak zwykle w piątek.
Te swoje notatki 14 marca zapisałam,
ale ich nie opublikowałam.
Dopiero dziś to robie,
niech wszystkim wyjdzie na zdrowie.

piątek, 13 marca 2020

Trzynastego

 Nie ma co się rajcować każdego trzynastego,
i wszelkie zło, przypisywac do tego.
 Ta data, jest dla mnie radosna
i u mnie zawsze jest wiosna,
gdyż w tej dacie lipca sie urodziłam,
 pod snopkami zboża marudziłam
kiedy matka po porodzie,
ciężko musiała pracować,
snopki kosą koszone odbierać .
Cześć ich pamięci, znaczy sie moich rodziców,
którzy od kilku lat już nie żyją.

A było to roku 1952, na dodatek w niedzielę,
wedle tych chorych horoskopów, to leniwa byc powinnam,
Jednak za taką sie nie uważam,
gdyż swoje w mym życiu osiągnełam,
znaczy sie intelektualnie i w ten sposób na emeryturę zapracowałam..
A jakieś  rzeczy materialne?
 Na  emeryturze  coś wytwarzam, mimo braku sił.
Je tu co rusz zaprezentuje, mimo, że gdzieś je tam ich zdjęcia mam i na bieżąco
ale ta platforma blogowa poprzednia, padła.
To tyle o mnie, pokornie się przyznaje.


Co w mym ogródku sie dzieje?

Oczywiście jak co roku, przebisniegi zakwitły,
potem krokusy sie pojawiły.
Już zdjęć nie robię tylko filmiki.
Ten jeszcze z lutego, trochę za szybko ujęcia robiłam.

a ten późniejszy,
nawet głos swój w nim dodałam.
Środki krokusów uszczyknęłam
i zasuszyłam jako ponoć drogocenna przyprawę zwana szafranem.
Na początku tego filmiku, dwa razy gru, gru da się usłyszeć,
znaczy sie głos żurawi w pobliżu,
choć one zazwyczaj trzy razy to gru swoimi trąbkami, gardełkami powtarzają.
 Tak to uciekam w inny świat, wirusem nie skażony.

Gdzie te żurawie?

Od kilku dni, czy nawet tygodni,
ich te gru, gru, gru słyszę,
a teraz jakby ustało.
Kiedyś poszłam na pobliskie łąki
chciałam je zobaczyć, ale jakoś w szuwarach sie ukryły.
Taki tu filmik mam z tych trzcin, z 27 lutego, roku tego2020
mimo braku sił się tam przeszłam
ale żurawi tam nie było.
Widocznie w trzcinach sie pochowały i jajka znoszą a potem je spokojnie wysiaduja,
ot cud natury.

Obniżony nastrój

 Z powodu obniżonego nastroju, sił wszelkich  brak mi do boju, z agresywnymi komentarzami,  nie na temat i intruzami. Nie potrzebuję taplać ...