Kilka dni temu,
w kwietniowy ranek,
pojawił mi się pierwszy tulipanek.
Uwielbiam własne kwiatki,
za robienie mi niespodzianek.
Kiedyś z dzieciństwa taki wierszyk sobie zapamiętałam:
"Jestem sobie taki panek,
tulipanek,
wyskoczyłem z cebulki,
nałożyłem koszulki"
W sam raz dla mnie Ulki,
czy też Orszulki.
Irsila to tylko przetworzenie mego imienia jest,
takie francuskie, lub inne, by usta z samogloski "u" czy "o" ,
zdziwienie okazując, taką trąbkę,
przeszły do samogłoski "i",
kiedy usta same w banan się układają,
i kąciki ust, same się wówczas podnoszą.
Hihihi, taki śmiech koński preferuję.
P.S
W pobliżu, mi miasto urządziło wspaniały ogródek jordanowski,
pieniądze na to z UE mając.
No ale nie mam na codzien wnuczki,
zatem tam nie chodzę.
Dziś tam tędy przechodziłam,
krzaki nawozem podsypane, zauważyłam.
Mnie na niewiele stać, tu w tym ogródku przed blokiem,
nawozy drogie są.
Zatem skorupki z jaj zbieram dla klematisów,
fusy z kawy dla iglaków,
łupy z bananów i ziele skrzypu dla kwitnących.
Do tego jeszcze kompost jakiś minimalny robię,
czasem pokrzyw natnę do tego
i tak te moje roślinki karmię.
Ot taka moja minimalna uprawa,
minimalny ogródek.
A na parapecie, bazylia jak wściekła, mi rośnie.
do tego jeszcze oregano wysiałam i kolendrę i roszponkę,
zobaczymy, czy się uda.
Maggi w wysokiej doniczce mi też rośnie,
skorupkami z jaj dokarmiane
i obok niego jeszcze rośnie mi szczypiorek.
Po prostu lubię , kiedy z klatki wychodzę
spojrzeć na własny ogródek, minimalny teren zieleni,
zawsze tam coś się dzieje, w roślinkach życie jest.
Tym bardziej, że za ciężkie pieniądze wykupiony,
a dawniej, po prostu za komuny,
ludzie tak od siebie o ten teren dbali.
Co za czasy i co za mores!
To zaledwie są 35 m2 są, łącznie z szachtami.
Zapewne teraz, kiedy się społeczeństwu nie spodobam,
z zazdrości, i tej mojej indywidualności
to jeszcze i karę mi wlepią,
za to, że tyle roślin za własne pieniądze tam nasadziłam.
Niezawodnie, już to wiem, tylko ich mściwe oczka z okien patrzą,
by tylko mnie udupić, donosząc na byle co,
na folię czarną i chwasty i inne rzeczy,
a może przeczulenie mam?
Zawsze tak było i jest i będzie w tym kraju,
że ludzie przyblokowych ogródków nie doceniają.
Po wszystkich remontach , ocieplaniu czy osuszaniu terenów przed blokami,
jakoś przyblokowe ogródki już do dawnego wyglądu nie powróciły.
Marzyłam kiedys o tym,
by z sąsiadami zapalić przed blokiem grilla
i na ławce przed blokiem usiąść i pogadać,
jakoś tę przestrzeń wykorzystać,
ale teraz, czasy się zmieniły,
każdy w mieszkaniu siedzi, na polu pusto, nikogo nie ma.
Ławki nie mogę przed blok wystawić,
gdyż zaraz jakieś nocą elementy,
mogą się na niej pojawić.
Z resztą mam to przez społeczników wspólnoty zabronione ,
Poza tym i tak nie mogę ławeczki z mojej piwnicy wydobyć,
gdyż klucz w kłódce, made in china,
mi się złamał i dostępu do niej nie mam.
Mój dawny blog o ogródku przyblokowym, wyglądał tak:
Ta bazylia to zawsze rośnie jak szalona, czy podlejesz ją wyciągiem ze skorupek, czy jej tego pokarmu pozbawisz. Jest bardzo żywotna.. Ale swoja... Pozdrawiam serdecznie i życzę udanych ziołowych plonów oraz ukwieconego ogródka. Ludźmi się nie przejmuj:-) Radzę, jakbym sama sobie z tym problemem radziła :-) Zawsze zazdrośnicy będą mieli za złe, że komuś się chce coś więcej niż im.
OdpowiedzUsuńDzięki za pierwszy komentarz na tej nowej platformie.
UsuńJestem tak samo siwa jak i Ty, tyle, ze dłuższe kłaki mam..
Kiedyś zdjęcie wkleję do profilu.