Taka nachodzi mnie teraz myśl,
o czym by tu skrobnąć dziś.
Wczorajszy kurczak pieczony,
doszczętnie dziś dojedzony,
No to weź się, skup i pomyśl.
*
Makaron własnoręcznie zrobiłam
w długie sznurki pokroiłam,
z sosem pomidorowym
i ogórkiem kiszonym,
na obiad podałam,
o tak:
Niezbyt to wygląda,( tylko jedno zdjęcie bez ustawki pstryknęłam) ale smaczne było.
Ogórki kiszone w tym roku, udały mi się.
*
Jeszcze zupę fasolową ugotowałam,
mięciutka była , choć dziś nastawiłam.
Dawno jej było ,
dlatego smakowało.
Poza tym, spałam, spałam.
*
Teraz oglądam rewolucje kuchenne,
jakieś potrawy dziwne i cenne.
Jak te włosy jej nie przeszkadzają,
ja spinam, gdyż do dań wpadają.
Poza tym szyja się poci okrutnie, nagminnie.
*
Do tego przed chwilą budyń czekoladowy( nie dla mnie) ugotowałam
a sama, ciastem bananowym i kawą się zapchałam.
Pilot do ręki i humoru poszukuję.
Dziś wysyp kabaretów, terapia śmiechem,leczy.
Kiedyś, dawno temu, babcia robiła własny makaron. Ale chyba w latach 90-tych dała sobie z tym spokój i teraz jemy tylko kupne. Właśnie rodzice się mi pochwalili, że dzisiaj jedli placek po węgiersku w restauracji.
OdpowiedzUsuńNieraz gotowy makaron kupuję,
OdpowiedzUsuńale domowy,świeży, bardziej nam smakuje.
Połowę grubo pokroiłam ale resztę na drobny przez maszynkę przepuściłam,
do niedzielnego rosołu będzie.
Póki jeszcze siły mam, to zagniatam.
Kupny makaron spaghetti ostatnio nam nie zasmakował,
Placków po węgiersku u mnie nie jedzą.
OdpowiedzUsuńJeśli gulasz,to raczej z kaszą jęczmienną lub po prostu z ziemniakami
i koniecznie z surówką jakąś.
Placki ziemniaczane lubimy z gęstą śmietaną lub bez niczego,
wówczas czuć ich smak i chrupkość.
Ostatni raz w restauracji byliśmy na komunii wnusi,
wytwornie i smacznie było.
U mnie w pobliżu to tylko jakieś bary są, mleczny, kebabowy,
chiński, ale mało korzystam,prawie wcale..
Najmłodszy mi się pożalił, że kupił na mieście jakąś kanapkę i zatruł się...poza tym,wszędzie drogo!
OdpowiedzUsuńZ tym makaronem jest tak, że jak komu tak bardzo smakuje to niech sobie sam zrobi (moja mama zastosowała tę poradę, chętnych do robienia makaronu nie było 😁). My także nie robimy placka po węgiersku, bo to za dużo babrania się. Placki ziemniaczane w moim domu rodzinnym jedliśmy popsypane cukrem, tak po prostu.
OdpowiedzUsuńKażdy ma swe upodobania i potrzeby żołądkowe.
OdpowiedzUsuńTakiego gulaszu w knajpie nagotują, potem placków dosmażą
i w kuchence mikrofalowej, odgrzewają.
Mój mąż też dziwne ma upodobania,
od kilku lat już zup, jak widać, po moich wpisach,raczej nie gotuję,
gdyż stwierdził, że za tłuste były?
Kupuje sobie zupki amino, tylko ogórkowe
i codziennie je wcina.
Wszyscy nad tym bolejemy wraz z synami,
że to chemia tylko jest,
a widocznie jemu służy.
Dziś, kiedy zapytałam, czy fasolową wczorajszą mu podać,
to mi odrzekł, że sensacje żołądkowe, po wczorajszej miał.
No i jak tu cukrzykowi i mężowi dogodzić,
który multum chorób ma?
W sumie łatwo nie mam,
OdpowiedzUsuńz jednej strony schizofrenia,
z drugiej francuski piesek,
odnośnie jedzenia.
Nie mogę z nimi dojść do porozumienia.
Jeśli jednak w gust i smak męża utrafię,
to padają słowa podziękowania:)