Kiedy nocą brak chleba a głód doskwiera,
zawartość portfela zbliża się do zera,
to szybką pizzę robię, nie tylko sobie.
Mąka, przyprawy potrzebne i ręce obie.
Placki drożdżowe na patelni piekę,
nawet piekarnika nie otwieram.
Ot to takie, zrobiłam sobie kpiny,
na międzynarodowy dzień pizzy urodziny.
Takie różne smaczne placki ,
znane jako cebularze i prozaki,
od lat u nas znane były
nie są tu bez winy.
To one mnie zainspirowały,
wcześniej je znałam,
choć pizzy nie zdominowały.
Zdjęcia tu są moje z 2014 roku, przypadkiem zrobione.
Jeszcze wówczas, najmłodszy z nami mieszkał i nieraz pizzę zamawiał ,
lub na nią chodził do pizzerii, nazwy nie podam, która teraz już nie istnieje!
Nieraz jakiś trójkącik tej kupnej dostałam, raz była przypalona,
żadna filozofia, pomyślałam, tylko lenistwo i jakaś moda,
na to dostarczanie i szpanowanie, niech sąsiedzi widzą, że ja nie głoduję
a żona normalnie nie gotuje.
Pizzą nie można się najeść!
Najsmaczniejsza jaką pamiętam, (który to rok był?, na pewno przed 2000r.)
to ta, kiedy w komisji konkursu języka francuskiego uczestniczyłam.
Prace żeśmy sprawdzały, dość długo to trwało, prawie do północy,
a kiedy już mocno byłyśmy zmęczone, przewodnicząca komisji, pizzę zamówiła.
Do tego sosy jakieś były , zapamiętałam czosnkowy i w tym i surówkę z białej rzepy,
którą też bardzo lubię, dobra na trawienie i sama też co jakiś czas ją robię..
.~~~~
Pulpety z indyka, z sosem grzybowym, surówką z czerwonej kapusty, ziemniaki,
budyń czekoladowy, ciasto bananowe, kurczak pieczony, napój pomarańczowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę trzymać się tematu wpisu.