Kiedy wreszcie dotrze do mnie,
że nie wolno myśleć negatywnie.
Dzisiejsza msza piękna była,
ewangelia nadzieją napełniła.
Uzdrowiło i energii dało piękne kazanie .
O ziarnie gorczycy było:
Czara goryczy wypita, powód syna schizofrenia,
wentyl bezpieczeństwa opróżniony z biadolenia.
Ta choroba ma wpływ na kilku domowników,
a najbardziej we mnie uderzyła, komentarzy bez liku.
się naczytałam, o demony posądzano go i grzechy moje.
To bardzo współuzależnia, ,ale już się nie boję,
jeszcze trzeba nikotynę i alkohol sponsorować ,
leków pilnować do lekarza chodzić
taki terror psychiczny i ekonomiczny znosić,
wolności na emeryturze nie mieć.
Asertywna za mało byłam i litościwa.
Trzeba było twardą miłość zastosować,
wbrew jego woli do psychiatryka oddelegować,
no ale ja nie cierpię przemocy...
Ale jak na mnie ona będzie się odbywać, to w końcu zareaguję i nie wytrzymam...
W dobry humor mnie jeszcze Joyce Meyer wprawiła,
dwa jej wystąpienia dziś wysłuchałam na TBN.
Bez słowa bożego, nie potrafiłabym żyć,
taką prawdę odkryłam.
Daję sobie prawo by cieszyć się życiem.
~~~~
Niechybnie jajecznie było i rybnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę trzymać się tematu wpisu.