Moja lista blogów

czwartek, 30 maja 2024

Procesja przeszła

 Procesja przeszła w Boże Ciało,

pamiętam jak się kwiatki sypało.

Trąby grają,

ludzie klękają 

...i dziewczynką staję się małą.



Zdjęcia wyżej, dzisiejsze

*

A tu niżej, dawniejsze





*

Odwaga do Zmian

Dzień po dniu w Al-Anon II

na dzień: 30 maja

    Wskutek życia w domu, w którym nadużywano alkoholu, myśl, żeby być dla siebie samej łagodną, była mi zupełnie obca. Dobrze znane były natomiast: walka o doskonałość i nienawiść do samej siebie, gdy nie osiągałam celu. „Bądź łagodna w stosunku do siebie”, usłyszałam pierwszy raz na mityngu Al-Anon. Miałam trudności z tą myślą, dopóki nie zaprzęgłam do pracy wyobraźni. Zobaczyłam siebie, jak znajduję kotka i trzymam go w stulonych dłoniach. Wyobrażałam sobie uczucia, jakie mogłabym mieć wobec tej słodkiej istoty: czułość, cierpliwość, współczucie, podziw i miłość. Szybko umieściłam siebie na miejscu kotka i wysłałam wszystkie te delikatne uczucia w swoim kierunku. To działało! W miarę wzrastania w Al-Anon zaczęłam dostrzegać, że moja Siła Wyższa opiekuje się mną w ten sam delikatny sposób: każdego dnia ochrania mnie, prowadzi i kocha.

Przypomnienie na dziś

    Jeśli jestem surowy dla siebie, mogę się zatrzymać i przypomnieć sobie, że zasługuję na łagodność i zrozumienie samego siebie. Bycie ludzkim nie jest wadą charakteru! Dziś chcę być delikatny w swoim człowieczeństwie.

„Nie to jest pytaniem, co człowiek może mieć w pogardzie, co lekceważy czy też w czym upatruje błąd, ale co potrafi kochać, doceniać i szanować”.

John Ruskin 

 https://codzienne-motywacje.pl/odwaga_do_zmian.php

~~

Kotlet de volaille, ziemniaki, mizeria, rosół

28 komentarzy:

  1. Na 1tv, transmisja nabożeństwa i procesji jest, tylko nie wiem skąd.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś chodziłam na procesje, od kilku lat nie, tak mnie zniechęcało zachowanie uczestników, że zaprzestałam. Ale mam zamiar wrócić, nie będę się sugerować być może nieświadomą głupotą ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż takiego złego zauważyłaś u uczestników procesji?
    Ja chodzę, tak co drugi rok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie: nie licujące z majestatem tej uroczystości zachowanie uczestników procesji, niegodne. Procesja w Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, to nie spotkanie towarzyskie ani biesiada.

      Usuń
    2. U mnie czegoś takiego nie ma, jak widać, grzecznie i z powagą wszyscy powolnym krokiem idą.
      Mnie trochę denerwuje,
      jak już jeden ołtarz jest opuszczony i procesja zdąża do następnego,
      to panie na kwiaty się rzucają, by sobie na pamiątkę zabrać.

      Usuń
    3. Widzisz, to u was jest jak się należy i ty jesteś jak należy, nawet kwiatów byś nie zabrała, bo uważasz, że się nie godzi.

      Usuń
    4. Taki zwyczaj jest, nawet gałęzie wokół ołtarza rozstawione, zabierają.

      Usuń
    5. Tak, u nas gałązki z brzozy.

      Usuń
    6. U nas czasem gałęziami z lipy ołtarz obstawiają.

      Usuń
  4. Procesya
    Autor: Lucjan Rydel

    Dzień był zło­ci­sty, nie­bo tur­ku­so­we,
    Po­dob­ne wiel­kiej ko­pu­le skle­pio­nej.
    Słoń­ce, uszedł­szy dro­gi swej po­ło­wę,
    Opro­mie­nia­ło z góry lip ko­ro­ny
    I bia­ły ko­ściół. Przez li­ści osno­wę
    Zie­lo­ną blask się ce­dził roz­strze­lo­ny
    I roz­po­ście­rał po ciem­nej mu­ra­wie
    Cent­ki świe­tla­ne — niby oka pa­wie.

    Łagod­ne tchnie­nia cza­sem z pól się ru­szą
    I sia­no­ko­sów mie­sza­ją za­pa­chy
    Z wo­nią lip, któ­re drob­nem kwie­ciem pró­szą,
    Jak py­łem zło­tym, na ko­ściel­ne da­chy
    I cmen­tarz. We­wnątrz śpie­wa całą du­szą
    Lud roz­mo­dlo­ny, a gło­sów roz­ma­chy,
    Zmie­sza­ne z ję­kiem prze­cią­głym or­ga­nu,
    W strop ude­rza­ją, na­kształt hu­ra­ga­nu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tłum, co w ko­ście­le zmie­ścić się nie może,
    Pod ścia­ną w cie­niu, albo u drzwi zgię­ty,
    Klę­czy i chó­rem śpie­wa: „Świę­ty Boże...!“
    I lipy szu­mią: „Świę­ty — Świę­ty — Świę­ty...!“
    I — „Świę­ty, moc­ny!...“ szem­rze w po­lach zbo­że
    I ze­wsząd pły­nie ten hymn wnie­bo­wzię­ty:
    — „Świę­ty, a nie­śmier­tel­ny!“ — Po­wie­wa­mi
    Wia­tru tchnie zie­mia: „Zmi­łuj się nad nami!“

    Pieśń ule­cia­ła błę­kit­ne­mi szla­ki
    W czy­stem po­wie­trzu — i zmil­kły or­ga­ny.
    Wtem pod dzwon­ni­cą sto­ją­ce chło­pa­ki,
    Stroj­ni w sier­mię­gi mlecz­ne i ka­fta­ny
    Ogni­sto kra­śne, jako po­lne maki —
    Tar­gnę­li sznu­ry i z pasz­czy mie­dzia­nej
    Dzwo­nów — po­tęż­ny, grzmią­cy ton wy­la­ta,
    Drga, hu­czy, dud­ni, a chma­ra skrzy­dla­ta.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wró­bli, co lipy na­peł­nia świe­go­tem,
    Te­raz, w po­pło­chu furk­nę­ła w la­zu­ry
    I roz­le­cia­ła się w po­wie­trzu zło­tem.
    Chło­pa­ki, dzwo­niąc, wy­prę­ża­ją sznu­ry
    I przy­sia­da­ją ku zie­mi, a po­tem
    Z od­ma­chem dzwo­nów ro­sną znów do góry:
    Raz w raz, ci z jed­nej, tam­ci z dru­giej stro­ny,
    Na­prze­mian cią­gną, a roz­chwia­ne dzwo­ny

    Ry­czą i tęt­nią ser­ca­mi ze spi­żu.
    Z ko­ścio­ła sły­chać nowy śpiew i kro­ki...
    Lud na cmen­ta­rzu gar­nie się w po­bli­żu
    Kruch­ty pół-ciem­nej — i na­gle z po­mro­ki
    Krzyż się uka­zał we drzwiach, a na krzy­żu
    Chry­stus roz­pię­ty. Niósł go chłop wy­so­ki,
    Co na suk­ma­nie krót­ką miał ko­meż­kę,
    I tłum się cof­nął, czy­niąc przed nim ścież­kę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przy nim dwaj chłop­cy w bie­li i w czer­wie­ni
    Nio­są na­tknię­te na kol­cach lich­ta­rzy
    Świe­ce wo­sko­we. Z mi­go­tem pło­mie­ni
    Igra dech wia­tru i na bok je waży. —
    Z przy­ćmio­nej kruch­ty rój świa­teł się mie­ni,
    Rze­ka ru­cho­mych, skrzą­cych gwiazd się ja­rzy;
    Nad nią, jak ża­gle wznie­sio­ne do góry,
    Ster­czą cho­rą­gwie z wy­bla­kłej pur­pu­ry.

    W odrzwiach ko­ściel­nych każ­da się przy­kła­nia,
    A po­tem w górę zło­tym krzy­żem zmie­rza.
    Na każ­dej inne błysz­czą ma­lo­wa­nia:
    Anioł świę­te­go wita Ka­zi­mie­rza,
    Co się ko­ro­ny ziem­skiej do­tknąć wzbra­nia —
    Tam kon­na po­stać Mar­ci­na ry­ce­rza,
    Tu znów ar­cha­nioł Mi­chał w srebr­nej zbroi
    Na krwa­wem ciel­sku Lu­cy­pe­ra stoi.

    OdpowiedzUsuń

  8. I tłum po­wo­li ru­szył się wez­bra­ny,
    Po­dob­ny wiel­kiej, fa­lu­ją­cej rze­ce;
    Ty­siąc barw pło­nie: bie­lą się suk­ma­ny,
    Jak śnieg — a chu­s­ty mie­nią się ko­bie­ce
    Niby mo­ty­le, niby tu­li­pa­ny —
    Na tym ko­bier­cu ko­lo­ro­wym świe­cie,
    Jak­by ję­zy­ków go­re­ją­cych kro­cie,
    Chwie­ją się, rude w sło­necz­nej po­zło­cie.

    I skrzy ła­wi­ca świa­teł mi­go­tli­wa,
    Nad pło­mie­nia­mi ćmią się dym­ne męty
    I drżą, po­dob­ne do płyn­ne­go szkli­wa —
    Górą, na zło­te drza­zgi roz­pry­śnię­ty,
    Przez lip ko­na­ry blask sło­necz­ny spły­wa,
    Łamie się w tę­cze, sie­je dy­amen­ty,
    Zmie­nia w szma­rag­dy każ­dy liść na drze­wie
    I rzu­ca — chwiej­ny przy lada po­wie­wie —

    OdpowiedzUsuń
  9. Na prze­mian cie­nie i świe­tla­ne pla­my.
    Za cho­rą­gwia­mi cią­gną fe­re­tro­ny
    Dłu­gim sze­re­giem od ko­ściel­nej bra­my.
    Z bia­łych mu­śli­nów lek­kie drżą osło­ny,
    Upię­te wko­ło po­zło­ci­stej ramy
    Gir­lan­dą kwia­tów z bi­buł­ki czer­wo­nej,
    I z tych trzę­si­deł, któ­re pro­mień zło­ty
    Słoń­ca, w naj­droż­sze prze­ra­bia klej­no­ty.

    Przo­dem, na pierw­szym za­raz fe­re­tro­nie
    Chry­stus Bo­le­sny, wy­cio­sa­ny z drze­wa,
    Nagi, skrwa­wio­ny, w cier­nio­wej ko­ro­nie,
    Usiadł i z żalu nad ludź­mi omdle­wa,
    Bo zwie­sił gło­wę i na chu­de dło­nie
    Po­ło­żył lica. Wiatr mu z ra­mion zwie­wa
    Płaszcz, któ­rym daw­no snać Go przy­odzia­ły
    Ręce po­boż­ne: szkar­łat­ny, spło­wia­ły.

    OdpowiedzUsuń
  10. Za nim uwi­ta z bia­łych róż al­ta­na,
    W niej Ma­rya Pan­na, roz­po­starł­szy ręce,
    Na kuli ziem­skiej sta­nę­ła, przy­bra­na
    W zło­tej ko­ro­nie, w je­dwab­nej su­kien­ce.
    Nogą pół-księ­życ dep­ce i sza­ta­na
    W po­sta­ci węża, co jabł­ko w pasz­czę­ce
    Gry­zie, śle­pia­mi ły­piąc zie­lo­ne­mi,
    Rad, że opa­sał cały okrąg zie­mi.

    Nio­są Ją czte­ry do­rod­ne dziew­czę­ta,
    Stroj­ne, jak łąka i jak wio­sna świe­że:
    Twarz, co od dziec­ka skwar słoń­ca pa­mię­ta,
    Zło­ta­wą kra­sę na po­licz­ki bie­rze;
    Pierś mło­da cud­nym gor­se­tem opię­ta:
    Jak owe z dro­gich ka­mie­ni pan­ce­rze,
    Co mia­ły w baj­kach smo­ki bla­skiem stra­szyć —
    Tak gor­set każ­dy grał bla­skiem pstrych na­szyć.

    OdpowiedzUsuń
  11. A każ­dy w inne mie­nił się na­szy­cie —
    Pa­cior­ki, blasz­ki, fren­dzel­ki, wi­sio­ry
    Na wy­ra­bia­nym w kwia­ty ak­sa­mi­cie,
    Jak­by na­pier­śnik two­rzą róż­now­zo­ry.
    Od krót­kich spód­nic, na­wdzia­nych so­wi­cie
    I szum­nie, biją go­rą­ce ko­lo­ry,
    A z ra­mion chu­s­ty spa­da­ją kra­sia­te,
    W czer­wo­ną, bia­łą i zie­lo­ną kra­tę.

    Wie­ją wzo­rzy­ste przy ko­ra­lach wstąż­ki
    Na kar­ku w wę­zeł za­dzierż­gnię­te suty,
    War­ko­cze w tyle upię­te w dwa krąż­ki —
    Niby w kształt ser­ca zdo­bi wia­nek ruty.
    Szły pro­ste, ci­che, na ra­mio­nach drąż­ki
    Od fe­re­tro­nu uno­sząc, a buty
    Wy­so­kie, sztyw­ne, skó­rą jesz­cze nową
    Za każ­dym kro­kiem skrzy­pia­ły mia­ro­wo.

    OdpowiedzUsuń
  12. I fe­re­tro­ny pły­ną, jako stat­ki,
    Do­łem na­wa­ła ludz­kich głów — jak fale,
    Na koń­cu ob­raz Czę­sto­chow­skiej Mat­ki
    W glor­ji zło­ci­stej szedł, w pro­mien­nej chwa­le,
    W bie­li osło­nek stroj­nych w po­lne kwiat­ki.
    U szyi mia­ła przy­pię­te ko­ra­le,
    Jak­by łzy krwa­we, w ka­mień za­mie­nio­ne —
    Czy­jeś, kto pod Jej uciekł się obro­nę.

    I po­nad ciż­bą ludu swe­go pły­nie,
    Pa­trząc li­to­śnie twa­rzą czar­ną, smęt­ną...
    U drąż­ków kro­czą czte­ry go­spo­dy­nie,
    Co przy­odzie­wę wło­ży­ły od­święt­ną;
    W do­stoj­nym cho­dzie, w uro­czy­stej mi­nie
    Wi­dać sku­pie­nia i po­wa­gi pięt­no —
    Po­wo­li suną pysz­ne, try­um­fal­ne,
    A w krąg spodni­ce sze­lesz­czą kroch­mal­ne.

    OdpowiedzUsuń
  13. O krok za nie­mi stą­pał or­ga­ni­sta
    Z książ­ką. Przy czar­nym, świą­tecz­nym sur­du­cie,
    Pa­ła­ła żywo kra­wa­ta ogni­sta.
    Śpie­wał, co gar­dła — na koń­co­wej nu­cie
    Głos prze­cią­ga­jąc, a rosa kro­pli­sta
    Na czo­le świad­kiem była, że uczu­cie
    I dech ostat­ni wle­wał w pie­śni wą­tek.
    Po­tem tłum ludu szedł i rój dziew­czą­tek,

    Co wstecz stą­pa­ły zwró­co­ne w pół­ko­le:
    Oczy po­dob­ne do nie­za­po­mi­nek,
    Wło­sy, jak sło­ma pło­we i na czo­le
    Wia­nusz­ki po­lne. Każ­da z tych dziew­czy­nek
    Z ko­biał­ki sie­je bła­wat­ki, ką­ko­le,
    Płat­ki pi­wo­nij, ru­mian­ki, bar­wi­nek
    I drob­ne kwie­cie po­przed Pa­nem ście­le,
    Co mię­dzy lud swój zstą­pił w Żywem Cie­le.

    OdpowiedzUsuń
  14. U bal­da­chi­mu czte­rech go­spo­da­rzy
    Krzep­kich, jak dęby stu­let­nie — i zda się,
    Że to le­chic­cy wła­dy­ko­wie sta­rzy,
    Co we­spół z Pia­stem żyli w daw­nym cza­sie.
    Ja­kiś ma­je­stat se­na­tor­ski w twa­rzy
    I suk­man bia­łość i na cięż­kim pa­sie
    Moc nie­zli­czo­na gwoź­dzi­ków mo­sięż­nych
    U tych wio­sko­wych ma­gna­tów sier­mięż­nych.

    Sam pan ko­la­tor księ­dza wiódł pod ra­mię,
    Świe­cę wo­sko­wą nio­sąc w dru­giem ręku,
    A pro­boszcz, cały w po­zło­ci­stej la­mie,
    Nad czo­łem, zgię­tem od świę­te­go lęku,
    Dzier­żył Mon­stran­cję, na któ­rej się ła­mie
    Sto strzał sło­necz­nych i szedł śród po­brzę­ku
    Dzwon­ków i z pie­śnią, któ­rej wia­ra żywa
    Ser­ca i gło­sy w błę­kit gdzieś po­ry­wa.

    OdpowiedzUsuń
  15. Oł­tarz wznie­sio­ny był w rogu cmen­ta­rza,
    Pod lip ogrom­nych cie­ni­stym na­mio­tem;
    Tam sta­nął po­chód. Na stop­niach oł­ta­rza
    Ksiądz Ewan­gel­ję od­czy­tał, a po­tem
    Pod­niósł Mon­stran­cję... Jako się prze­wa­ża
    Łan zgię­ty wi­chrem — tak się kładł po­ko­tem
    Lud, a cho­rą­gwie skło­nio­ne w tej chwi­li,
    Były, jak drze­wa, gdy je bu­rza chy­li.

    I tak le­ża­ła owa ludz­ka ława,
    Cała w ko­lo­rach świet­nych, jako łąka
    Prze­py­chem kwie­cia barw­ne­go ja­skra­wa.
    A po niej cie­niów li­po­wych ko­ron­ka
    I ja­sność słoń­ca cho­dzi­ła zło­ta­wa.
    Ci­sza. W tem za­brzmiał głos sre­brzy­sty dzwon­ka
    I z pier­si tłu­mu w sło­necz­ne prze­strze­nie
    Buch­nę­ło wiel­kie, prze­cią­głe wes­tchnie­nie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak lipy, w któ­rych let­ni po­wiew drzy­mie,
    Z pod­nie­sio­ne­mi sto­ją­ce ra­mio­ny —
    Tak ksiądz ra­mio­na zdał się mieć ol­brzy­mie,
    Kie­dy Mon­stran­cji krąg roz­pro­mie­nio­ny
    Dźwi­gnął. I była w ka­dzi­dla­nym dy­mie,
    Jak dru­gie słoń­ce; w czte­ry świa­ta stro­ny
    Zwra­cał ją po­nad mnó­stwem ludu zgię­tem
    I za­czął: „Przed tak wiel­kim Sa­kra­men­tem!“...

    ----
    Lepiej bym tego nie ujął, mistrza mowa,
    kunszt i klasa w doborze słowa.
    Chylę wiec czoło, bogatą treść trawię,
    i Wam polecam przeczytać...poetę sławię.

    OdpowiedzUsuń
  17. Mocny akcent Edwardzie w dniu dzisiejszego podniosłego Święta.
    Bardzo mnie tym wzruszyłeś i ująłeś.

    OdpowiedzUsuń
  18. Przepięknie opisana ta procesja.
    Napracowałeś się Edwardzie, by to wkleić. Dziękuję.

    Mnie najbardziej wzruszają trąby orkiestry dętej.
    Tylko raz w roku je słyszę, właśnie na takiej procesji.
    Lipy jeszcze nie zakwitły, ale już w pąkach, wkrótce zapach się rozniesie.

    OdpowiedzUsuń
  19. No fakt. Taki piękny dzień spędzony na blogu. Można się bawić 🤣 Ale na procesji to tylko duchem. Bo ciało odleciało. Niezły bajerant z Edka🤣

    OdpowiedzUsuń
  20. Byłeś, jesteś i będziesz dupkiem,
    takim zazdrosnym głupkiem.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja co ty Edziu. Ja się bujam w świecie paranoi. To jestem przyzwyczajony 😊 Tu każdy udaje kogoś innego. Więc póki żyjemy niech ten festiwal trwa 🙃

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Noc Kupały

Raz na faceta w Noc Kupały, nimfomanki się zleciały. Patrzą na rozporek, a tam mały stworek.  Z rozpaczy utopić się chciały.  https://okn.ed...