Tłum ludzi przychodzi do przychodni,
większość starych i młodzi leczenia głodni.
Większość z osobą towarzyszącą,
i oczekują do gabinetów, na stojąco.
Miejsc siedzących trochę jest na kanapach.
Tym o kulach, na wózkach, wygodniej.
*
Potem się czeka , czasem godzin kilka,
kiedy badania przyjdzie chwilka.
Wczoraj tam z mężem byłam,
patrzyłam, myślałam i przeżyłam.
Musisz, gdy w oczach pojawi się mgiełka.
*
Pacjentów różnych od metra,
u niejednego w oczach katarakta,
Wzrok się psuje na starość
i psiakość, nie widzisz już dość.
Jednym słowem jakaś masakra.
9 miesięcy na tę wizytę czekał mój mąż.
OdpowiedzUsuńW najbliższy czwartek następna się odbędzie
i zadecydują jak to leczyć,
laserem czy czymś innym?
Gdzieś nam te młode lata uciekły,
kiedy z daleka numer tramwaju widział
a ja miałam z tym problemy.
Teraz to już takich problemów nie ma,
na przystanku stoisz i chwilę przyjazdu tramwaju,
tablica wyświetla.
Niestety,mój mąż jest od lat niepełnosprawny,
OdpowiedzUsuńz powodu cukrzycy trzy palce u stopy ma odcięte
jako i syn, schizofreniczny,
co mu komisja w związku z tym,
po raz pierwszy,niepełnosprawność na 5 lat dała.
Te jego nałogi piwne i nikotynowe,
ostanie pieniądze mi odbierają.
Takie to życie to mam.
Zatem nie dziwcie się,że jestem trochę rozgoryczona
i fajnych dyskusji ze mną nie ma.
Wszystko rozumiem i wspieram .Bodzio.
UsuńDziękuję za ten komentarz.
OdpowiedzUsuńDziś grzybów nazbierałam
i ogórki na promocji kupiłam,
w pobliżu domu,
w zwykłym warzywniaku,
z soboty były, maleńkie, korniszonki po 3 zł za kilo.
W wodzie z sodą wymoczyłam,
do słoików wtrąciłam,
po przyprawy poszłam
i cały dzień zajęty pracą byłam.
Jeszcze i grzyby do tego suszyłam
w piekarniku 50 stopni z nawiewem.
A teraz czuwam, gdyż te młode kozaczki
w słoiczki zapakowałam,
i gotuję je teraz.