Tak mnie dietetyczka ze stołówki szkolnej przyzwyczaiła,
że dwa razy w tygodniu, mięsne obiady były.
Dziś czwartek jest, zatem sznycelki będą.
Takie są moje doświadczenia ze stołówki szkolnej,
że zawsze wtorki i czwartki, mięsne były tam.
Nawet niektórzy nauczyciele tylko wtorki i czwartki,
z obiadów, na stołówce szkolnej, wykupywali.
Ale ja mało z niej korzystałam,
za ten jeden obiad tam, niby tani,
potrafiłam obiad dla całej rodziny ugotować.
Zdarzało się jednak, kiedy u kresu sił byłam,
to w menażkę obiady pakowałam
i do domu przytaszczałam.
O bosze, nawet w autobusie, je przywoziłam,
ten sos z wołowiną jakąś
i zupę i ziemniaki jakieś,
już w sumie nie pamiętam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę trzymać się tematu wpisu.