Wobec tych wiosennych porządków,
Okna, czy w sumie szyby ich,
jestem w stanie przecierać bez wysiłku.
Kiedyś upadkiem się skończyło i urazu stawu skokowego,
gdyż ze stołka spadłam ,
a kiedyś drabina mi się poślizgnęła.
Zatem nie wspinam się już ani nie spinam
Do wszelkich szczelin, się nie dobieram już
niech one sobie będą na pamiątkę, nieczyste.
Ignoruję te wszystkie prace,
których nikt za mnie nie zrobi
ani nie zauważy i nie doceni.
Niech sobie będą dla jeleni
Rurę przetkałam, kuchenkę umyłam
to co najpotrzebniejsze, zrobiłam.
Najlepiej wychodzi mi leżenie i nic nie robienie.
Medytacja jeszcze, to ciężka wszak praca :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę trzymać się tematu wpisu.