Spięła mi się gofrownica,
pracą swoją nie zachwyca.
Półtora gofra dała,
potem zastrajkowała.
Korek wywaliła, niewdzięcznica.
*
Ciasto się nie zmarnowało,
na naleśniki zostało,
dałam w nie sera i dżemu
przyprawiając po swojemu,
i wszystkim smakowało.
Do tego zupa ogórkowa i taki był obiad.
Wafle masą ugotowaną przełożyłam
i będzie co chrupać, jak na słodkie chętka przyjdzie.
„Miałem wiele rzeczy w rękach i wszystkie je straciłem; cokolwiek jednak umieściłem w ręku Boga, nadal to posiadam”.
Martin Luther
Czy długo ci gofrownica służyła? Też chciałam kiedyś kupić. Można na szybko deser zrobić. Całkiem się zbiesiła, czy jeszcze do uratowania? Basia
OdpowiedzUsuńPewnie z 20 lat ją mam lub dłużej,nie pamiętam.
OdpowiedzUsuńWolałam taką ruską na gaz, lepiej piekła,
ale syn zabrał.
Rzadko używam, odkąd prawie 9 lat temu się wyprowadził.
Trzymam ją w schowku kablem owiniętą, tym razem kabel nie wszedł w rowek i krótkie spięcie się zrobiło,gdyż od temperatury w jednym miejscu się przegrzał.
Zajrzę, opatrzę, sprawdzę najwyżej wyrzucę.
To nie jest skomplikowany sprzęt.
Jeśli kupić to taką o wielkiej mocy.
Kiedyś pieczenie gofrów było w modzie i dzieci małe były,
to często robiłam.
Dziękuję, może kupię. Bo jednak gofry bez tłuszczu i pyszne są- Basia
OdpowiedzUsuńNigdy nie robiłam gofrów bez tłuszczu.
OdpowiedzUsuńTo może choć mniej zdrowe, ale smaczniejsze. Tylko kupowałam, więc nie wiem- Basia
OdpowiedzUsuńBardzo dużo proszku do pieczenia, trzeba w nie wtłoczyć, by chrupiące były.
UsuńTłuszcz, to betka.