By upamiętnić Myszkę Miki,
oglądnęłam stare z nią filmiki.
Małe dziecko noszę w sobie,
i dobrze sobie dziś zrobię.
Humoru potrzebuję i dynamiki.
*
Dla rozruszania nóg, trochę muzyki,
i niepotrzebne energetyki.
Żadne myszory, tylko Baciary.
Stary myszor Miki,
ciągle robił wybryki.
Za takie bajery,
uśmiech szczery,
wzorem z Ameryki.
*
Odwaga do Zmian
Dzień po dniu w Al-Anon II
na dzień: 18 listopada
Dla mnie Stopień Drugi, mówiący o przywróceniu równowagi ducha i umysłu, kryje w sobie coś więcej, niż tylko zdolność do zachowywania się odpowiedzialnie i realistycznie. Zdrowy sposób życia zawiera w sobie gotowość do zabawy, odpoczynku, zajmowania się swoją pasją. Sądzę, że poczucie humoru jest szczególnie pociągającym hobby. Nie potrzeba do niego specjalnego sprzętu, nie wymaga podróżowania, nigdy nie wychodzi z mody. Wiem, że gdy śmieję się szczerze, moja Siła Wyższa przywraca mi nieco równowagi ducha i umysłu. Kiedy nie zauważam nic innego, jak tylko swoje kłopoty, mam ograniczone pole widzenia. Zagłębianie się w tych kłopotach pozwala im przejąć kontrolę nade mną. Oczywiście, muszę wypełniać podstawowe wymagania, ale także powinienem się nauczyć, kiedy je pozostawić. Znajdując czas na zabawę, śmiech, radość, dbam o siebie i daję Sile Wyższej możliwość zatroszczenia się o resztę.
Przypomnienie na dziś
Spokojny śmiech i absorbująca aktywność mogą mnie podnieść na duchu i oczyścić mój umysł. Odświeżę się, dodając trochę niefrasobliwości do tego dnia.
„Teraz szukam humoru w każdej sytuacji, a moja Siła Wyższa to Bóg, który się uśmiecha i przypomina mi, żebym nie brał siebie zbyt poważnie”.
As We Understood...
---
Steki, ziemniaki, surówka z białej rzepy ze śmietaną, galaretka pomarańczowa
Tak mnie ta piosenka Baciarów nakręciła,
OdpowiedzUsuńże bez problemu, swe nóżki uruchomiłam
i fajne zakupy, z rana już zrobiłam,
bez zmęczenia żadnego.
Ludzie sobota jest czy jakiś weekend,
OdpowiedzUsuńzatem kłopoty za płoty,
bawcie się, cieszcie się i zróbcie sobie dobrze.
Lubię kreskówki klasyczne, sprzed wielu lat, przede wszystkim Disney’a. Męczą mnie jednak ścieżki dźwiękowe - piskliwe tony drażnią, więc jeśli zatęsknię za dziecięcym, bajkowym światem oglądam bez głosu :). Spokojnej soboty wszystkim, tej z deszczem i tej ze śniegiem. Życie jest pięknym darem, także, gdy za oknem buro :)
OdpowiedzUsuńJa podobnie, takie wspomnienie z dzieciństwa,
UsuńSkoro Myszka Miki, dziś swój dzień ma,
to o niej wspomniałam, gdyż warta tego jest.
jak mnie nuda dopadnie, to obejrzę filmiki z nią zamiast kabaretów czy polityków.
Pogoda dobra do spania.
W nocy sen zaniedbałam, to teraz odespałam.
Zapowiadali śnieg, ale z rana wychodząc, nie napotkałam.
Wreszcie tu spokój, o jaka ulga!
Świetne są Baciary, i klip fajny, jak szykują muzykowanie :)
OdpowiedzUsuńStare Disneye najbardziej lubię...
Z roboty dzisiaj piszę, mała luka, myślałam będzie spokój, ale zapomnij.
Super, że ci dzień ok leci <3 Basia
Ten klip jest wspaniały od razu piosenka leci i te przygotowania,
Usuńjeden z nich, butem włącza przyciski:)))
Chłopaki roześmiane, nie widać góralszczyzny i tych portek, które czasem odstręczają
i tego tłumu stojącego i skaczącego jak małpy.
Ja też mam swój mały świat, choć nie jeżdżę na motorze, ani na rowerze.
Gitarę gdzieś mam, tyle że mało co grac potrafię
i 4 chłopaków fajnych, moich.
w tym jednego, dziwnego.:)))
Hej! Fiku miku, fiku miku...
OdpowiedzUsuńI już na blogu i po krzyku.
Słaboś do Myszki Miki mam,
wy też? To nie jestem sam...
e-d
Była sobie i jeszcze jest, taka małpka fiki-Miki.
OdpowiedzUsuńPrzypomniało mi się, "Awantury i wybryki,
małej małpki Fiki-Miki:)))
Na starość człowiek dziadzieje i dziecinnieje:)))
Przed chwila, przypadkiem,
oglądałam film z cyklu najpiękniejsze baśnie braci Grimm,
o stoliczku nakryj się, o kiju samobiju i ośle, który walił złotymi monetami.:)))
Wspominam z rozczuleniem i nawet łezką słuchanie audycji radiowych dla dzieci w przedszkolu !:) Siadaliśmy w kręgu na podłodze wokół radioodbiornika, melodię rozpoczynająca te audycje pamiętam do dzisiaj. Fragment piosenki o Koziołeczku Rududu nucę do dzisiaj a lecialo to tak: „ Na szeleczkach ma majtaski Koziołeczek Rududu, a z majtasków w białe paski ogoneczek sterczy mu” Pewnie dlatego pamiętam tak dobrze ten tylko fragment, bo panie przedszkolanki w tym momencie śmiały się serdecznie, a my maluchy nie wiedziałyśmy dlaczego :))))
OdpowiedzUsuńDobrej nocy i udanej niedzieli przyjaznym ludziskom życzę.
Ja rocznik 52, nie chodziłam do przedszkola,
Usuńżyłam na wsi bez prądu, do 7 roku życia.
Matka nam jakieś bajeczki opowiadała, lub książeczki czytała,
była taka seria:"Poczytaj mi mamo"
Komiksy również były ale później, kiedy do szkoły poszłam.
O Koziołku Matołku i Małpce Fiki-Miki, potem, Tytus, Romek i A"tomek.
Kiedy w 1 klasie byłam, szybko się czytać nauczyłam,
pamiętam jak do lampy naftowej czytałam:
"Pan Soczewka na dnie oceanu", pierwsza książeczka z kolorowymi obrazkami,
z biblioteki szkolnej, wypożyczona.
To jest nie do porównania z tym co dzieci teraz mają.
Moje wnusie od maleńkości, bajeczki w telewizji oglądały,
przy okazji poznałam te dziecięce kanały i dzisiejszych ich bohaterów.
Samolotami latają, w wielu miejscach na świecie były,
póki co z rodzicami.
Ja nawet o tym nie zamarzę, w domciu siedzę, nie stać mnie.
Czasem dłuższą drogę tramwajem przejadę,
(po tym zasiedzeniu w domu, w miejskim zgiełku, jak Indianin w Paryżu się czuję)
a tam w tramwajach, kilka razy zauważyłam,
jak maluszki siedzące w wózku czy na kolanach matki,
na tabletach śmigają,
malutkimi paluszkami przerabiają, bajeczki, kreskówki, sobie oglądają.
Świat się bardzo zmienił.
Byłam chyba w 4. klasie gdy mama zaprenumerowała mi Płomyczek. Co to była za radość.
OdpowiedzUsuńMy wszystkim się cieszyliśmy, bo nie mieliśmy wiele. Byliśmy szczęśliwym pokoleniem.
Ale, że ty jeszcze przy lampie naftowej czytałaś, to nie myślałam. Moja kuzynka jest twój rocznik, ale chyba u nas wcześniej była elektryfikacja, bo nigdy nie wspominała o naftówce. Muszę zapytać.
To popatrz, jaki przeskok cywilizacyjny. Ty książka przy naftówce, twoje wnuczki komórki.
Pozdrufki w trybie nocnym- Basia
Syn im internet ogranicza.
OdpowiedzUsuńTa starsza zaliczyła jazdę konną,
nawet skakać przez przeszkody potrafi
prze lata do stadniny wożona.
Ja nigdy na koniu, nawet nie siedziałam,
choć dziadek dwa pięknie konie miał,
a jak się upił w gminie,
to same go do domu na wozie przywoziły.
Jeszcze i w tenisie ziemnym, jakieś nagrody zdobyła,
no niebo i ziemia,
w porównaniu ze mną.
Świerszczyk z gąska Balbinką pamiętam i te kolorowanki.
OdpowiedzUsuńWcześniej był Miś.
Ojciec miał znajomego w kiosku Ruchu,
który wiele gazet mu odkładał.
Potem, w dalszych latach, "Przyjaciółka"i "Kobieta i Życie'
takim internetem były.
Aha, jeszcze 'Świat młodych", Radar i Nowa Wieś się czytało,
od dechy do dechy.
Moja Matuś czytała przy księżycu! Już będąc dzieckiem nadziwić się tym wspomnieniom nie mogłam, bo nie znam świata bez elektryczności. Teraz, jak usłyszał o tym Jej prawnuk, to oczy miał okrągłe jak talerzyki :) Kiedyś, gdy byłam w górach sprawdziłam - tak, w noc z księżycem w pełni da się czytać, jest wystarczająco jasno. Matuś zaczęła od czytania przy księżycu i doszła do dwóch fakultetów, taka to była dzielna, pracowita i mądra kobieta. Bardzo cenię tę dzielność w zmaganiu się z przeciwnościami :)
OdpowiedzUsuńDo księżyca nie czytałam, ale do latarki elektrycznej pod kołdrą tak.
OdpowiedzUsuńTelewizji nie było, w radio jeden program, a ja nad losem Anielki, Prusa rozpaczałam.
Jak się przyjrzeć ludzkości to od ilu wieków prąd mamy?
Od 2, 3 ?
Świeczki i łuczywo wcześniej, a jak dalej wstecz siegnąć,
to i nic do czytania nie było,
tylko przekaz ustny i za pomocą obrazków:))))